Wspomnienie
Tuż przed Świętami, w miniony czwartek pożegnaliśmy Jacka Szczapa, towarzysząc mu w jego ostatniej drodze. Amatorzy rozrywek umysłowych, zwłaszcza tych bliższych logice, z pewnością wiedzą, o kogo chodzi. Jacek szefował Polskiemu Stowarzyszeniu Miłośników Gier i Łamigłówek „Sfinks”, które założył przed 6 laty, organizował m. in. mistrzostwa Polski w rozwiązywaniu łamigłówek oraz wyjazdy najlepszych na mistrzostwa świata. Dla wszystkich, którzy znali go osobiście, jego nagłe odejście było szokiem, bo taka jest zwykle reakcja, gdy opuszcza nas osoba w pełni sił twórczych, wyjątkowo witalna i aktywna.
Ściśle współpracowałem z Jackiem w latach 90. Później nasze drogi nieco się rozeszły, ale luźna współpraca trwała, choć – szczerze mówiąc – nie zawsze była łatwa. Jacek lubił być duszą towarzystwa, zwracać na siebie uwagę. Tryskał energią i sypał dowcipami, z których sam śmiał się najgłośniej; był ostentacyjnie bezpośredni, czym łatwo przyciągał do siebie ludzi, ale także nie brakło mu tupetu i bezkompromisowości, czym – bywało – zrażał, bo nie każdy i nie zawsze to akceptował.
Choć na przełomie wieków zajął się marketingiem, jednak działalność ta była związana głównie z konkursami prasowymi, grami i rozrywkami umysłowymi, którym pozostawał wierny przez 21 lat. Zaczynał w Gazecie Wyborczej tuż po jej powstaniu, gdy w redakcji padła myśl uruchomienia działu dla główkołamaczy. Jeden z dziennikarzy zaproponował wówczas, aby zajął się tym jego sąsiad, miłośnik zagadek. Skok z amatora, „nękającego” zagadkami swoich kilkuletnich synów, na redaktora dużego ogólnopolskiego dziennika, to było chwycenia Pana Boga za nogi. Potem nastąpiło szybkie samokształcenie szaradziarsko-łamigłówkowe, a wkrótce na łamach gazety pojawiła się Liga Szarych Komórek oraz krzyżówka Jolka, podopieczna Jacka, przez wiele lat bardzo popularna i lubiana wizytówka Magazynu GW.
W roku 1993 w wydawnictwie Prószyński i S-ka powstał pomysł wydawania ambitnego pisma poświęconego grom i rozrywkom umysłowym, odbiegającego od krzyżówkowej sztampy. Zaproponowano mi stanowisko naczelnego, ale kierowanie redakcją nigdy nie było moim żywiołem, więc wskazałem na Jacka, bo wiedziałem, że znacznie lepiej sobie z tym poradzi. Jego przygoda z miesięcznikiem Sowa trwała rok – pismo sprzedawało się dobrze, ale jednak nie aż tak, jak oczekiwał wydawca. Potem był Super Express, w którym dzięki Jackowi rozrywki umysłowe stały się ważną, integralną częścią gazety (specjalny dodatek), a także współpraca z kilkoma tygodnikami, m. in. z Przekrojem (próba przywrócenia świetności krzyżówce, z której słynęło to pismo przed wielu laty) i Zwierciadłem oraz miesięcznikami (Świat Techniki, Wiedza i Życie, Reader’s Digest, Focus).
Od 2004 roku na pierwszym planie pojawił się „Sfinks”, a pierwszym celem było zorganizowanie w Polsce mistrzostw świata w rozwiązywaniu łamigłówek. Jackowi udało się skupić wokół siebie grupę młodych zapaleńców, z pomocą których dwa miesiące temu zrealizował z sukcesem to ambitne przedsięwzięcie. Planował rozwinięcie działalności wydawniczej i większą aktywność, jeśli chodzi o turnieje i konkursy. Czy w „Sfinksie” znajdą się równie dynamiczni kontynuatorzy, wcielający w życie jego ideę popularyzacji zabaw przyjemnych i pożytecznych dla szarych komórek? Miejmy nadzieję, że tak.
Jacek bardzo rzadko układał oryginalne łamigłówki, częściej powielał, redagował i popularyzował cudze pomysły; zdecydowanie najbardziej lubił organizować, załatwiać, dyrygować, „czuwać nad całością”. Niełatwo jest więc wybrać jakiś przykład, który można by uznać za jego wizytówkę. Sięgnąłem do 1. Mistrzostw Polski, które organizowaliśmy wspólnie przed 18 laty. Przygotowywałem na nie zadania, ale Jacek był ich wnikliwym recenzentem i niektóre trafnie modyfikował. Poniższe zmienił w takim stopniu, że mogę je uznać za przynajmniej w połowie Jackowe. Zdecydowałem się je przypomnieć także dlatego, bo jest na czasie.
Tomek robi łańcuch na choinkę, łącząc ze sobą kolorowe ogniwa. Do dyspozycji ma nieograniczoną liczbę ogniw w pięciu kolorach – czerwonym, niebieskim, zielonym, żółtym i białym. Zaczął od białego, a jako drugie dołączył zielone.
Trzy kolejne ogniwa nie mogą mieć takiego samego koloru.
Żaden układ kolorów trzech kolejnych ogniw (te same kolory w tej samej kolejności) nie może się powtórzyć.
Ogniwo kończące łańcuch powinno być białe.
Z jakiej największej liczby ogniw może składać się ten łańcuch?
Komentarze z prawidłowymi rozwiązaniami uwalniane są wieczorem w przeddzień kolejnego wpisu. Wpisy pojawiają się co 3-4 dni.
Komentarze
Strasznie przykra wiadomość!
Nie osobiście, ale tylko wirtualnie znałem pana Jacka między innymi ze Sfinksa. Wielki żal żegnać osobę tak bardzo oddaną popularyzacji łamigłówek, podzielam też nadzieję autora niniejszego wpisu, że znajdzie się równie (a może jeszcze bardziej) zaangażowany następca, który będzie kontynuatorem rozpoczętego dzieła.
I know Jacek, he always laugh, he was very optimist, happy man. I heard from Ferhat who is one friend of Jacek, and he is Turkish Team Captain. I am so sorry, puzzle community lost a valuable companion. Rest in peace Jacek.
Maksymalna długość łańcucha to, 121 ogniw.
wydaje się, że maksymalna długość łańcucha wynosi 62
pozdr