Ślizgawki

Zaczął się na dobre sezon rowerowy. Przynajmniej dla mnie i – jak zwykle po przerwie – „wywrotowo”. Szarżowałem na Drodze Pienińskiej, gdzie zima dłużej trzyma i miejscami droga jest jeszcze lodowiskiem, więc o wywrotkę nietrudno – co też nastąpiło. Na szczęście przewróciłem się na skały w dobrą stronę, czyli nie do Dunajca, co mogłoby spowodować przynajmniej dłuższą przerwę w blogowaniu. „Stary i głupi” – skomentowała moja druga połowa i chyba miała rację w przypadku obu epitetów (dawniej akceptowałem tylko ten drugi).

A teraz łagodnie, czyli prawie nie zmieniając tematu,  przejdę do łamigłówek. Od paru dni wpadam w poślizg w domu. Rozwiązuję i próbuję układać modne ostatnio w Japonii zadania zwane lodowiskiem – pomysłowe, wyszukane i często niełatwe, więc popularne głównie wśród smakoszy. Przypominają labirynty – takie z komplikacjami, ale bez przesady.

Na diagramie należy oznaczyć drogę, wiodącą od wejścia do wyjścia (czerwone strzałki), wędrując jak wieża szachowa, czyli w wierszach i kolumnach. Niektóre pola są szare i tworzą wielokąty – lodowiska, na których wpada się w poślizg. Znaczy to, że droga na lodowisku, czyli na żadnym szarym polu, nie może zmienić kierunku; zakręty możliwe są tylko na białych polach. Na lodzie droga może jednak przecinać samą siebie, natomiast w żadnym białym polu nie może gościć dwukrotnie. Ponadto droga musi przejść przez każde lodowisko (wielokąt), ale nie musi gościć w każdym polu diagramu.
Szare strzałki to fragmenty szukanej trasy z zaznaczonym kierunkiem ruchu, czyli jakby „podpowiedzi”.
Przykład:

Proponuję dwa zadania – pierwsze niezbyt trudne. A drugie?

Gdyby ktoś chciał się pochwalić rozwiązaniami, to wystarczy podać liczbę zakrętów (na śniegu) i skrzyżowań (na lodzie).

Komentarze z prawidłowymi rozwiązaniami uwalniane są wieczorem w przeddzień kolejnego wpisu. Wpisy pojawiają się co kilka dni.