Zworka

Na studiach miałem kolegę, którego ulubione powiedzonko utkwiło mi w pamięci: „myślenie to najgorsza choroba, bo nieuleczalna”. Ta sentencja przypomina mi się zwykle przy okazji tematu: dlaczego ludzie lubią rozwiązywać zagadki. Wyszła spod pióra Remarque’a – znajduje się w powieści Trzej towarzysze i pada w kontekście głębszych rozważań o sprawach ostatecznych, więc kojarzenie jej z rozrywkowym główkowaniem wydaje się trochę niestosowne. A jednak wygląda na to, że rozwiązywanie zagadek, łamigłówek, zadań, problemów – nawet tych bardzo trudnych, ale jednak rozpatrywanych bezinteresownie – jest swego rodzaju lekiem objawowym na wspomnianą chorobę. A nawet czymś więcej, bo wówczas myślenie przestaje „doskwierać”, a zaczyna sprawiać przyjemność. Zdarza się również, że popularne rozrywki umysłowe, np. krzyżówki lub sudoku, są nie tylko formą relaksu, ale przede wszystkim antidotum, przynoszącym ulgę w trudnych sytuacjach, ułatwiającym oderwanie się od kłopotów lub zmartwień – skutecznym jakby anestetykiem lub „narkotykiem”. Kto wie, czy często nie jest to ich ważniejsza funkcja, niż z reguły stawiana na pierwszym planie gimnastyka szarych komórek.

Z drugiej strony bywa, że lekarstwo staje się gorsze od choroby – gdy hobby zmienia się w obsesję. To wprawdzie rzadki przypadek, ale wśród osób, które zajmują się łamigłówkami lub grami umysłowymi profesjonalnie lub raczej półprofesjonalnie – jednak dość częsty. Niekiedy od myślenia nad czymś trudno się uwolnić i wtedy sięga się po tradycyjne lekarstwa, np. na bezsenność.

Zajmuję się m. in. układaniem krzyżówek i w związku z tym miewam do czynienia z przysłowiami, porzekadłami lub aforyzmami, które bywają ich dodatkowym rozwiązaniem. Przejawem wspomnianej obsesji, ale w łagodnej postaci, jest to, że widząc takie krótkie zdania (chyba można je zaliczyć do frazeologizmów), niemal odruchowo sprawdzam, czy któreś z nich nie nadałoby się na kryptarytm. Ta obsesyjka została mi z zamierzchłych czasów, gdy kryptarytmy były popularne, a programy do ich rozwiązywania i komputery osobiste – jeszcze nie. Pamiętam jedną perełkę sprzed lat:

DZIEL : I = RZĄDŹ

Przypomnę, że chodzi o zastąpienie liter cyframi tak, aby powstałe liczby tworzyły poprawną równość; takim samym literom powinny odpowiadać jednakowe cyfry, a różnym – różne.
Zadanie jest perełką, bo ma jedno rozwiązanie, ale równocześnie nią nie jest, bo rozwiązywanie przypomina szukanie igły w stogu siana. Dopiero w pełnym zapisie, w postaci słupka z iloczynami cząstkowymi, dzielenie staje się łamigłówką logiczną – i to dość prostą:

Ostatnio wpadłem na inny kryptarytm-porzekadło – WYSZŁO SZYDŁO Z WORKA – ale zapisany trochę dziwnie:

Jeśli przymknąć oko na „zworkę” czyli małą zworę, to perełka jest cenniejsza niż „dziel i rządź”, bo nie dość, że rozwiązanie jest jedno, to różnych liter, a więc także cyfr, mamy dziesięć. Czy jednak do jedynego rozwiązania można dojść logicznie „na piechotę” bez samoudręki lub zgrzytania zębami? Oto jest pytanie.

Komentarze z prawidłowymi rozwiązaniami uwalniane są wieczorem w przeddzień kolejnego wpisu. Wpisy pojawiają się co kilka dni.