Nie strzelać

Rozwiązuję sobie powolutku zadania z IV Mistrzostw Świata w Sudoku i oczom nie wierzę. Potwierdza się to, co parę dni wcześniej można było tu i ówdzie wyczytać: całkiem sporo jest takich, w których muszę strzelać. Dochodzę do momentu, w którym na logikę nie daje rady. Aby dało, trzeba coś założyć i ruszyć niepewną drogą.
Pamiętam, jakie dawniej bywało u nas larum (i nie tylko u nas), gdy na jakimś turnieju trafiał się taki czarny baran z rozwidlonymi (d)rogami. W ubiegłym roku na mistrzostwach świata pojawił się w finale rodzynek z losowym wtrętem. A teraz proszę, okazuje się, że takie sudoku jest równie dobre, jak każde inne. Oficjalnie pierwszy zaprotestował na swoim blogu dwukrotny mistrz świata Thomas Snyder, zapewne jedyny bez żyłki hazardzisty :). Popieram Snydera w tej sprawie (protest dotyczy też paru innych spraw), chociaż dopuszczam igranie z losem na zasadzie wyjątku i raczej nie w półfinale, a na pewno nie w finale, bo wówczas, mówiąc wprost, o kolorze medalu decyduje przypadek.

Wszystkie zadania są dostępne na słowackiej stronie. To się chwali. Po raz pierwszy organizatorzy poszli po rozum do głowy i przestali traktować łamigłówki z mistrzostw jak towar reglamentowany, na którym i tak nikt nie robi interesu, a co kłóci się z popularyzacją sportu umysłowego. Z drugiej strony na szczególną uwagę zasługuje tylko parę ciekawych zadań z półfinału (moim zdaniem ciekawsze sudoku można znaleźć na wspomnianym blogu Snydera). Warto też zwrócić uwagę na zadanie finałowe – także trochę losowe. Większość cyfr wpisuje się migiem, a gdy do końca pozostaje 17 pól, wtedy… stop. Dochodzimy do rozstajów i trzeba rzucić monetą. W każdym razie lepiej rzucić, niż tracić czas na szukanie miejsca, gdzie można by zastosować jakąś zaawansowaną metodę rozwiązywania  (nie szukałem, więc nawet nie wiem, czy coś się znajdzie).

Postanowiłem trochę „poznęcać się” nad finałowym zadaniem.
Przede wszystkim początkowy układ cyfr, jak zdecydowana większość układów symetrycznych, grzeszy nadinformacją. Trzy cyfry można usunąć (poniżej pozostały po nich szare pola) i nadal będzie jedno rozwiązanie.

Co prawda ucierpi na tym forma. Utworzony z cyfr pucharek zostanie „uszkodzony”, a coś mi się wydaje, że forma jest w tym przypadku ważniejsza niż treść.
Można jednak zadanie nieznacznie zmodyfikować, tak, aby wilk był syty i owca cała i uszlachetniona. Wilk to kształt pucharka, a owca to strona merytoryczna – pozbawiona elementu losowego.

Tak moim zdaniem powinno wyglądać zadanie finałowe w starym stylu – sprint wyłącznie z główkowaniem i spostrzegawczością, losu ani na lekarstwo.