Mistrz poleca

Janek Mrozowski przesłał mi coś w rodzaju relacji z 4. Mistrzostw Świata w Sudoku, uzupełnionej osobistymi wrażeniami i refleksjami dotyczącymi organizacji, wydarzeń i zadań. Krótko mówiąc – Mistrzostwa okiem Mistrza. To całkiem ciekawe i przyjemne czytadło, szczere i nie pozbawione pikantnych szczegółów. Namawiam w związku z tym złotego medalistę do założenia własnego bloga, także w wersji anglojęzycznej, który byłby przeciwwagą dla bloga byłego mistrza świata Thomasa Snydera. Popularność miałby zapewnioną, bo uważam, że turniejowe, „kwalifikowane” sudoku będzie się rozwijać. W przeciwieństwie do ogółu łamigłówek ma – jako ich wąska konkurencja – silne wsparcie w rubryczkach prasowych. Jest wciąż hołubione przez Anglosasów, inne nacje też o nim nie zapominają, coraz bardziej rozsmakowują się w nim Chińczycy, nie wspominając o Japonii, gdzie od wielu lat trzyma się mocno.

Także klasyczne sudoku, które w naszej prasie traktowane jest zwykle jak zapchajdziura, bywa atrakcyjne, jeżeli jest starannie opracowane i ładnie podane. Takie ambitniejsze wersje interaktywne mogą skusić nawet tych, którym zabawa się przejadła. Polecam na przykład zadania na stronie największego amerykańskiego dziennika USA Today, oczywiście te pięciogwiazdkowe.

Za rok piąte Mistrzostwa w stolicy światowego sudoku – Filadelfii. Nie ma wątpliwości, że w przeciwieństwie do czwartych będą dopięte na ostatni guzik, a niewykluczone, że burmistrz ufunduje dla najlepszych kuszące nagrody.

Wracając do Żyliny, Janek Mrozowski wybrał najciekawsze zadanie z Mistrzostw. Pojawiło się w półfinale i jest – zdaniem Mistrza – niełatwe, ale mocno logiczne i bardzo przyjemne w rozwiązywaniu. Warto sprawdzić samemu. Mistrz poleca.

Wszystkie pary pól stykających się bokiem, z sumą liczb równą 10, są zaszarzone. Pozostałe reguły – jak w klasycznym sudoku.

Janek Mrozowski uporał się z tym zadaniem (bez strzelania, czyli wyłącznie dzięki spostrzegawczości i logice – to ważne!) w 7 minut 30 sekund.