Serie z beryla

Szeregowy strzelił sześciokrotnie i przerwał ogień. Chwilę obserwował tarczę przez lornetkę, po czym przeklął, przykląkł i rzekł do prowadzącego ćwiczenia:
– Panie sierżancie, ten karabin jest do… Nie tylko nieostrzelany, ale ma także źle ustawione przyrządy celownicze.
– Co wy mi tu… – sierżant przystawił lornetkę do oczu. – No tak, wszystko wpakowaliście w dolną połowę tarczy, ale jeśli myślicie, że to wina celownika, to jesteście w mylnym błędzie, po prostu taki z was strzelec jak z koziej… Przesuńcie się i dajcie no tego beryla.
Podoficer położył się w pozycji strzeleckiej, spojrzał na przyrządy celownicze, delikatnie je przetarł, a następnie w krótkich odstępach czasu sześciokrotnie nacisnął spust. Wszystkie pociski utkwiły w… górnej połowie tarczy.
– Właśnie tak celowałem – wyjaśnił sierżant z trudem dźwigając się z ziemi – brałem poprawkę uwzględniającą wasze insynuacje, żeby pokazać wam, że nie macie racji. Czego się śmiejecie… A teraz spróbujcie jeszcze raz.
Następne sześć strzałów szeregowca miało wyraźnie większy rozrzut niż dwie poprzednie serie, ale już bez żadnego odchylenia.
– A nie mówiłem, jak chcecie, to potraficie! – wrzasnął nagle sierżant, rozglądając się, czy jego krzyk zrobił odpowiednie wrażenie na pozostałych żołnierzach, po czym nie spiesząc się ruszył ku następnemu stanowisku strzeleckiemu.

Po trzech sześciostrzałowych seriach tarcza wyglądała tak:

Które pola zostały trafione w kolejnych seriach, jeśli w każdej suma „wystrzelanych” punktów była taka sama?