Kirke

Dwóch nieułomków rozpoczyna partię szachów. Po czterech minutach przerywają, zakładają rękawice i przez dwie minuty walczą na ringu. Potem następuje powrót do szachownicy i cykl się powtarza. W sumie 11 rund – 6 szachowych i 5 bokserskich, ale pojedynek może zakończyć się przed czasem matem lub nokautem.

Gdy parę lat temu jeden ze znajomych wspomniał o szachoboksie, uznałem to za kiepski żart. Przypomniał mi się rysunek Mrożka z cyklu „jak uatrakcyjnić sztukę przez sport”: pianista daje koncert, a na pokrywie fortepianu trwa zacięty pojedynek na pięści.
Jeśli szachobokserska impreza stanowi z założenia  happening czy performance (tak początkowo bywało, po raz pierwszy przed 5 laty w Holandii) albo pseudosportowe wygłupy w rodzaju rzutu komórką lub wyścigu mężów z żonami na plecach – jest do przyjęcia. Gdy jednak uznaje się ją z całą powagą za sport, podpiera wzniosłymi hasłami, zakłada światową organizację i organizuje walki eliminacyjne do mistrzostw Europy i świata, to mam wrażenie, że za przedsięwzięciem stoi ktoś po ciężkim nokaucie.
Nasz jedyny znany szachobokser, Paweł Dziubiński, trenuje przed kolejną walką. Dobrze mu życzę, ale nawet gdybym miał możliwość, pojedynku bym nie oglądał, bo czułbym niesmak. Jestem wielkim amatorem szachów i z przyjemnością śledzę transmisje walk bokserskich, ale szachobokserom daleko do czołowych szachistów i jeszcze dalej do dobrych pięściarzy. Co mam podziwiać? To, że po silnym ciosie w głowę trafiony stracił ochotę lub zdolność do głębszego myślenia?
Połączenie obu dyscyplin kojarzy się z porzekadłem o wole i karecie, choć analogia jest za słaba. Wystarcza mi spotykanie się tych sportów w ciekawych i sympatycznych informacjach o znakomitych bokserach, którzy chętnie i dobrze grają w szachy (Lennox Lewis, Władimir Kliczko) lub o arcymistrzach, którzy trenowali boks i czasem do niego wracają w ramach ćwiczeń poprawiających kondycję fizyczną (Władimir Kramnik). Czyż nie byłoby piękniej i mądrzej zorganizować odrębny turniej szachowy dla bokserów? Niestety, jest całkiem prawdopodobne, że zamiłowanie mediów do sensacji i dziwactw będzie sprzyjać popularyzacji tego bezsensownego dwuboju. A poza tym, jak nie wiadomo, o co właściwie w tym wszystkim chodzi, to wiadomo o co chodzi… Paweł Dziubiński wspominał o całkiem przyzwoitym wynagrodzeniu za ringowo-planszową walkę.

W szachach nieortodoksyjnych, zwanych zwykle bajkowymi, nie ma „bokserskich” bierek, ale są takie, które mogą się z boksem kojarzyć.
W typowej sytuacji zbijana bierka jest usuwana z planszy, czyli zostaje wyłączona z gry, jakby znokautowana. Na ringu jest inaczej – nokaut to raczej wyczekiwany przez widzów wyjątek, natomiast po silnym ciosie zawodnik z reguły oddala się od przeciwnika, odskakuje. Otóż bajkowe bierki mogą zachowywać się podobnie i wówczas zyskują przydomek kirke (to oczywiście mitologia, a nie boks). Ściślej, po zbiciu każda powraca na pole wyjściowe, a więc to, które zajmowała na początku gry (kolor  pola reaktywacji gońca, skoczka i wieży jest taki sam, jak tego, na którym dana bierka poległa); pionek cofany jest na pole wyjściowe w tej samej kolumnie. Nokaut, czyli zdjęcie z planszy następuje tylko wówczas, gdy pole wyjściowe jest zajęte. Królowi rzecz jasna nie przysługuje „odskok” przed matem. Ponadto nie wolno bić bierki, jeśli po jej przemieszczeniu nasz król zostanie zaszachowany.
Oto przykład prostej dwuchodówki, w której wszystkie bierki są kirke.

Kir_1.JPG 

Jedyny możliwy ruch czarnych prowadzi do promocji pionka. Powinien on być poprzedzony takim ruchem białych, aby efektem ich następnego posunięcia było zamatowanie czarnego króla. Bicie pionka nie wchodzi w grę, bo oznacza pat. Szkopuł w tym, że białe nie mogą bić figury na c1, jeśli po powrocie na pole wyjściowe zaszachuje ona białego króla, bo sytuacja taka nastąpi w momencie, gdy ruch przypada na czarne. Tylko jeden pierwszy ruch białych wyklucza zaszachowanie ich króla przez dowolną powracającą czarną figurę, a zatem tylko wówczas bicie 2. Wc4:c1 będzie matem. Jaki to ruch?

Bierki kirke bardzo dobrze czują się w zadaniach zwanych matem pomocniczym. W poniższej sytuacji zaczynają czarne, a obie strony dążą do zamatowania czarnego króla w drugim ruchu białych. Jakie powinno być pierwsze posunięcie czarnych?

Kir_2.jpg

PS Dla ciekawych strony z filmami z walk szachobokserów w Holandii i w Niemczech.