Zemsta w Antalyi

Formalnie dziś, a praktycznie pojutrze, w Turcji zaczynają się 18. wyścigi „szybkomyślicieli”, czyli rozwiązywaczy łamigłówek sprintem. A właściwie, paradoksalnie, sprintem na długich dystansach. Dla osób postronnych to impreza nieco kuriozalna. Zresztą gros miłośników główkowania (i nie tylko) także uważa, że robić szybko i hurtem to, czym zajmujemy się przede wszystkim dla przyjemności i relaksu, a przy okazji dla pożytku, wcale nie oznacza, że przyjemność będzie większa, a relaks pełniejszy. Raczej przeciwnie. Z pożytkiem też wątpliwa sprawa, bo większą rolę odgrywa rutyna. Z drugiej jednak strony przyjemnie znaleźć się w gronie najlepszych w konkurencji, co by nie mówić, intelektualnej. Przyjemnie też posmakować adrenaliny w rywalizacji na ekstremalnym poziomie i w podniosłej „egzaminacyjnej” atmosferze. W tej sytuacji dla niektórych drugorzędne staje się to, że udział w mistrzostwach świata słono kosztuje, zaś gra idzie o symboliczne nagrody („zawodowców” bardziej kuszą inne turnieje, np. sudoku w Filadelfii, z pulą 25 000 $). Ponadto zdecydowana większość uczestników nie ma szans w zmaganiach z faworytami, ustępuje im o klasę i więcej; sporo startujących to nie najlepsi, tylko Ci, którzy siegnęli do portfela.

Na stronie imprezy dostępna jest obszerna instrukcja, zawierająca objaśnienia i przykłady wszystkich zadań, z którymi przyjdzie się zmierzyć. Dzięki niej można się dowiedzieć, jaką zemstę za klęskę pod Wiedniem przygotowali w Antalyi innym nacjom potomkowie Kara Mustafy. Zresztą nie po raz pierwszy. 11 lat temu mistrzostwa także odbywały się w Turcji, a gospodarz Łamiblogu startował w polskiej drużynie. Spisywał się dzielnie, zajmując pierwsze miejsce… wśród oldbojów. Ilu było oldbojów – taktownie przemilczmy.

Walka się jeszcze nie zaczęła, ale już widać, że formalnie i merytorycznie wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Zwłaszcza zadania, sądząc z instrukcji, dobrano i opracowano perfekcyjnie, chociaż, jak dla mnie, niektóre są za mocno zagmatwane. Tureccy łamigłówkarze od lat tworzą silną i aktywną grupę. To zapaleńcy, jakich mało, więc można się spodziewać, że po zakończeniu imprezy poza zwycięzcą na złoty medal zasłużą także organizatorzy.

Z okazji tureckiego bisu zebrało mi się na sentymenty i wspominki z siódmych mistrzostw świata, czyli pierwszych tureckich (Stambuł, 1998). Jedna z zaprezentowanych na nich łamigłówek zasługuje na reaktywację, bo została niemal całkiem zapomniana. Niesłusznie, ponieważ oparta jest na bardzo ciekawym pomyśle, który kojarzy się ze „sprzężeniem zwrotnym”.

Do strzałek należy wpisać cyfry (niektóre są już na swoich miejscach) – do każdej taką, aby po wpisaniu wszystkich każda strzałka wskazywała na tyle różnych cyfr, jaka jest wartość znajdującej się w niej cyfry. Istotę tej „zakręconej” zależności ilustruje przykład z rozwiązaniem.

Komentarze z prawidłowymi rozwiązaniami uwalniane są wieczorem w przeddzień kolejnego wpisu. Wpisy pojawiają się co 3 dni.