Miesięcznik

Wieczny kalendarz z dwoma sześcianami, goszczący w dwóch poprzednich wpisach, wiąże się z teorią zbiorów. Każdy sześcian odpowiada 6-elementowemu podzbiorowi złożonemu z elementów należących do zbioru cyfr. Zadanie polega na utworzeniu takich podzbiorów, aby możliwe było dobieranie określonych par elementów – po jednym z każdego podzbioru do danej pary.
Jeśli oderwać się od sześcianów i cyfr, to zadanie można uogólnić na x podzbiorów m-elementowych oraz n-elementowy zbiór, a pary zastąpić k-elementowymi grupami. Tylko że wtedy zabawa straciłaby cały urok, zwłaszcza że równocześnie znikłby podstęp. Jest jednak kilka przypadków, rzec by można wariacji na temat, nie ograniczających się do suchej matematyki i bliskich „dziennikowi” z sześcianów. Jeden z nich pojawił się przed ponad 30 laty na łamach Scientific American w kultowej rubryce Martina Gardnera.

Tym razem sześciany są trzy, a na ściankach powinny znaleźć się litery występujące w skrótach nazw miesięcy:

jan, feb, mar, apr, may, jun, jul, aug, sep, oct, nov, dec.

Chodzi o takie „politerowanie” trzech kostek, aby po odpowiednim ich ustawieniu obok siebie pojawiał się któryś z podanych skrótów i aby dla żadnego nie brakowało ustawienia. Łatwo się domyślić – nawet bez liczenia liter (a b c d e f g j l m n o p r s t u v y), których jest o jedną więcej niż ścianek – że nie obejdzie się bez podstępu, czyli „stawania na głowie” oraz że ta gimnastyka wiąże się z małymi literami. Korzystanie z dużych (JAN, FEB,…) zakończyłoby się fiaskiem.

Żaden rasowy łamacz głowy nie przejdzie obojętnie obok tego zadania, nie próbując go spolszczyć. Spróbowałem nie przejść i ja, upewniwszy się przedtem, że trzyliterowe skróty polskich nazw miesięcy są czasem, na angielską modłę, stosowane. Prawdę mówiąc, poloniści nie mają o nich dobrego zdania, bo nie są zgodne z przyjętymi regułami tworzenia skrótów. Pozostaje mi zatem mieć nadzieję, że spojrzą z wyrozumiałością na tę wyliczankę:

sty, lut, mar, kwi, maj, cze, lip, sie, wrz, paź, lis, gru.

Wygląda jednak na to, że zostałem ukarany za łamanie reguł abrewiatury. Różnych liter (a c e g i j k l m p r s t u w y z ź) jest niby w sam raz, czyli 18, ale bez „odwrotności” nie da rady. Tymczasem, w przeciwieństwie do angielskiego oryginału, w polskich „skrótach”, jak na złość, brak par dobranych na zasadzie „odwrotności” (d/p, n/u). Czyli klops. Spróbowałem z wersalikami (STY, LUT,…). Para M/W wyglądała zachęcająco, ale okazała się całkiem nieprzydatna. W każdym razie nie udało mi się dobrnąć do happy endu, choć było blisko, ale może jestem mało wytrwały…