Orbox, czyli Praczka

Właściwie każdą łamigłówkę-kartkówkę można przenieść na ekran, choć nie zawsze ma to sens, natomiast przenoszenie gier komputerowych lub video na papier prawie nigdy nie ma sensu, chyba że po znacznych modyfikacjach. Tetris czy Sokoban na kartce to jednak zupełnie nie to samo, co na ekranie.
Uzasadniony wydaje się w związku z tym podział łamigłówek na trzy grupy:
– niejako z natury przypisane do papieru, dla których nawet ekran pełni rolę kartki, np. zadania matematyczne, krzyżówki;
– takie, które funkcjonują równie dobrze na obu „nośnikach”, np. sudoku;
– powstałe i mocno zakorzenione w wirtualnym świecie, np. goszczący niedawno w Łamiblogu saper.
Zabawy zaliczane do trzeciej grupy zwane są grami łamigłówkowymi (puzzle games). Ich typową cechą jest ruch i/lub zmienność sytuacji; wymagają głównie kombinowania, wyobraźni oraz oczywiście logiki, ale zwykle niezbyt silnej. Tym, co zbliża je do typowych gier wirtualnych, są liczne poziomy, a nawet „światy”, w których pojawiają się dodatkowe elementy lub reguły. Łamigłówkowa, pod względem formalnym, jest w nich natomiast względna prostota i abstrakcja.

Bardzo rzadko wspominam o ciekawych nowościach pojawiających się w światku wirtualnych łamigłówek; ściślej chodzi o gry łamigłówkowe dostępne za friko w sieci, czyli sponsorowane albo służące uatrakcyjnianiu stron, a niekiedy trafiają wśród nich perełki. Pora nadrobić zaległości. Ostatnio, ale jednak przed ponad rokiem, zachęcałem do Bloxorz Damiena Clarka. Szczerze mówiąc, od tego czasu nie trafiłem na nowość równie atrakcyjną, więc zajmę się rówieśnikiem Bloxorz, dwulatkiem Orboxem B.

Zwróciłem uwagę na tę gierkę między innymi dlatego, ponieważ oparta jest na zasadzie wykonywania ruchów do oporu, czyli dokładnie tak, jak w goszczącej kiedyś w Łamiblogu przesuwance Lunar Lockout vel Pete’s Pike. Mówiąc krótko, używając klawiszy strzałek należy dotrzeć kwadratem z migającym oczkiem do kwadratu z czerwonym oczkiem, „obijając się” po drodze o murowane kwadraty. W gruncie rzeczy cała zabawa stanowi jakby jeden, ostatni, ale długi i skomplikowany ruch typu Lunar Lockout. Na dalszych poziomach komplikacje polegają także na tym, że droga do celu jest urozmaicona – pojawiają się na niej kolejno: bomby, „rozpychacze”, trójkąty, pierścienie (teleportacja), sensory zamiast kwadratu z czerwonym oczkiem (zasada zabawy nieco się zmienia) i inne niespodzianki. Nie będę jednak dokładnie wyjaśniał, jak „działają” poszczególne elementy i jak z nich korzystać, bo byłoby to w złym stylu – szczegóły wypada rozgryźć samemu, a zagadki nie są trudne – wystarczy trochę poeksperymentować i dedukować.
Na wszelki wypadek podaję hasła (password) do kolejnych poziomów:
2. tro412  3. gac721  4. kbr146  5. bod257  6. eca900  7. wce293  8. fvz006  9. evy614  10. acc820  11. plp017  12. rfx345  13. vln619  14. hxi44215. jma555  16. eeg028  17. uns368  18. nps912  19. tgb517  20. yan226  21. rat480  22. rbf294  23. ttf730  24. ydk629  25. qqk747  26. avs170  27. han221  28. kid668  29. hfd535  30. orb003.
Gdyby ktoś się poddał na jakimś poziomie, może poszukać rozwiązania w YouTube.

Przed Orboxem B był oczywiście Orbox A, choć w nazwie nie miał dodatkowej litery. Merytorycznie, graficznie, a zwłaszcza dźwiękowo mniej ciekawy, ale wart posmakowania. A nieco wcześniej była bardzo podobna do pierwszej wersji Orboxa… Praczka. Skąd taka dziwaczna nazwa? – wypadałoby zapytać autora gier, petersburskiego programisty Arsienija Szklariewa.

Jeszcze niedawno wszystkie trzy warianty Orboxa były wolnodostępne na autorskim portalu GameBalance. Teraz na przykład na ArcadeCabin można znaleźć Orbox i Orbox B, a już chyba tylko na japońskiej stronie uchowała się rosyjska Praczka.