Sztafeta i Quad

Uczestnicy 3. Mistrzostw Świata w Sudoku bardzo pochlebnie wypowiadają się o organizacji tej imprezy oraz o zadaniach.

Goa_3.jpg 

Nie byłem w Goa, więc pierwszego nie mogę potwierdzić, ale łamigłówki przejrzałem uważnie, sporo rozwiązałem i drugą część opinii podzielam. Na podkreślenie zasługuje pomysłowość i umiar w doborze zadań. Unikano „cudoku”, czyli nietypowych diagramów lub zbyt zakręconych reguł.
Arcymistrz Thomas Snyder nie omieszkał skorzystać z wolnej chwili w trakcie zawodów, aby zareklamować swoją książkę z zadaniami stanowiącymi skrzyżowanie sudoku z bitwą morską. Nie ma wątpliwości, że taki wariant sudoku na Mistrzostwach w Goa by się nie pojawił – organizatorzy uznaliby go za przegięcie.

Dominowała klasyka i bliskie jej odmiany. Tradycyjne zadania rozwiązywano niemal w każdej rundzie (poza jedną), choć można było za nie zdobyć stosunkowo niewiele punktów – miało to skłaniać do zajmowania się w pierwszej kolejności wariantami. „Konserwatywny” dobór zadań potwierdzają małe różnice w składzie czołówek w dwu konkurencjach – klasycznej i ogólnej. Poza rutyniarzem Snyderem w obu błyszczał czeski klasyk Jakub Ondroušek. W rundzie zwanej Sztafetą Czech wręcz zdeklasował rywali.

Sztafeta stanowiła ciąg zadań, w którym z każdym kolejnym można było zmagać się dopiero po pokonaniu poprzedniego. Sęk w tym, że z rozwiązania poprzedniego należało każdorazowo przenosić niektóre cyfry do odpowiednich pól diagramu następnego jako dane wyjściowe. Takie sztafety w rundzie były dwie, każda złożona z 4 zadań – to drobny, ale piękny przykład pomysłowości organizatorów (gdyby była jedna, to przypadkowe „zgubienie pałeczki” oznaczałoby ostateczną porażkę i stres).
Jakub rozwiązał 8 niełatwych zadań sztafetowych w… 18 minut, co mogłoby skłaniać do podejrzeń o korzystanie z środków dopingujących, mikrokomputera albo kalkulatora z sudoku. Badania antydopingowe i rewizja osobista ;-) tego nie potwierdziły, więc czeski fenomen kwalifikuje się do badań kognitywistycznych. Interesujące, jak jego mózg radzi sobie z plątaniną cyfr, a zwłaszcza jak współpracuje ze wzrokiem. Dla porównania: mistrz świata był gorszy o 12 minut, a z wszystkimi ośmioma zadaniami w ciągu 30 minut uporało się tylko siedmiu zawodników; trzydziestu nie rozwiązało nawet połowy.
Jestem prawie pewien, że gdyby nasz mistrz Jan Mrozowski startował w Goa i był w dobrej formie, mógłby przynajmniej dorównać Czechowi (zdarzało mu się z nim wygrywać w bezpośrednich pojedynkach). A w całych Mistrzostwach miałby blisko zwłaszcza do jednej palmy – pierwszeństwa.

O klasyce, a zwłaszcza o jednym bulwersującym zadaniu finałowym, jeszcze zamierzam popisać (przepraszam tych, którzy za sudoku nie przepadają, a za Łamiblogiem niekoniecznie ;-)). Tymczasem przykład potwierdzający tezę, że na 3 Mistrzostwach Świata niedaleko padały warianty od klasyki, czyli sudoku…

Quad max
Każda strzałka wskazuje na największą z czterech cyfr, między którymi znajduje się kółko. Pozostałe reguły – jak w zwykłym sudoku.

Goa_4.jpg