Sekrety mnicha
Co przedstawia poniższy obrazek i kto go namalował?
Znajomi, którym zadawałem to pytanie, traktowali je na ogół niezbyt poważnie. W najlepszym wypadku stawiano na odręczny plan lub szkic terenu (z ukrytymi skarbami:)). Znaki w kilku polach kojarzyły się z ptakami, rybami lub samolotami. Często padały określenia bohomazy lub bazgroły. Ktoś typował, że to „dzieło” mojego wnuka lub jakiegoś innego przedszkolaka. Nikt nie chciał uwierzyć w prawidłową odpowiedź: obrazek przedstawia zadanie szachowe, a wyszedł najprawdopodobniej spod ręki Leonarda da Vinci. Tak przynajmniej stwierdzili eksperci, badający ten i pochodzące z tego samego źródła podobne szachowe malunki, choć sprawa nie jest ostatecznie przesądzona.
Zacząć wypada jednak od żyjącego na przełomie XV i XVI wieku włoskiego franciszkanina, który nazywał się Luca Pacioli i miał smykałkę do matematyki. Był nawet wykładowcą uniwersyteckim – najpierw w Perugii, a potem w Mediolanie – zaś znany jest głównie jako twórca podstaw rachunkowości. W wolnych chwilach lubił główkować nad zagadkami matematycznymi i logicznymi. Między innymi był pierwszym, który uogólnił i przeanalizował znaną łamigłówkę o chłopie przewożącym przez rzekę wilka, kozę i kapustę, a także opisał pierwszą sztuczkę karcianą. Ponadto miał słabość do gry w szachy. W Mediolanie mnich matematyk zaprzyjaźnił się z młodszym o siedem lat Leonardem da Vinci, a w 1499 roku, gdy miasto opanowali Francuzi, obaj czmychnęli do Mantui. Tam schronili się pod skrzydła markiza Francesco Gonzagi, którego żona Izabella d’Este była entuzjastką szachów. Ojczulek Pacioli postanowił przypodobać się swoim protektorom, dedykując im, ale przede wszystkim markizie, zbiór 114 zagadek szachowych, zatytułowany De Ludo Scachorum o Schifanoia („Gra w szachy albo odrzucenie nudy”), który jakoby diagramami zilustrował jego druh Leonardo. Manuskrypt ten przez długi czas uważano za zaginiony. Odnaleziony został w grudniu 2006 roku w Gorycji (włoskie miasto tuż przy granicy ze Słowenią) w liczącej 22 000 tomów bibliotece księcia Guglielmo Coronini.
Wiele wskazuje na to, że Leonardo da Vinci rzeczywiście do ilustracji w manuskrypcie przyłożył ręki, oczywiście lewej (o jego leworęczności po raz pierwszy wspomniał w jednej ze swoich prac właśnie Pacioli), jednak co do tego, jak duże było to przyłożenie, zdania są podzielone. Być może mistrz tylko pomógł przyjacielowi w zaprojektowaniu rysunków i niektóre częściowo wykonał. Eksperci ustalili, że przynajmniej kilka z nich (między innymi zamieszczony powyżej) wyszło spod lewej ręki. Na Leonarda wskazują też kolorystyka i kształty figur. Można sobie wyobrazić, jak horrendalną cenę osiągnęłoby na aukcji to i tak bezcenne znalezisko, gdyby zostało ostatecznie stwierdzone, że twórca Giocondy jest współautorem znajdujących się w nim ilustracji.
Na razie jest pilnie strzeżona większość tego, co z Łamiblogowego punktu widzenia wydaje się najciekawsze, czyli zadania szachowe. Dotąd ujawniono tylko cztery. Przedstawione powyżej jest najbardziej zagadkowe, bo niektóre figury są jakby niedokończone lub zamazane. Ponadto dla zmyłki… obróciłem diagram o 90 stopni. Inna zmyłka jest dziełem mnicha i historii: w niektórych zadaniach w manuskrypcie figury poruszają się zgodnie ze starymi regułami gry, w innych według nowych, obowiązujących do dziś.
Przypomnę, że do XV wieku szachy były łagodne jak baranek, a ściślej łagodne były goniec i hetman. Ten pierwszy poruszał się tylko o dwa pola na ukos, choć mógł przeskoczyć przez stojącą obok figurę; ten drugi ruszał się o jedno pole na ukos. Dowartościowanie obu figur następowało w latach 1475-1500, a wzrost agresywności hetmana wydawał się tak znaczny, że w niektórych krajach nazywano go wściekłą królową.
Postanowiłem „przetłumaczyć” figury w innym zadaniu Pacciolego na nasze. Poniżej z prawej strony znajduje się oryginał, obok współczesna „kopia”.
A co dalej robić z tym fantem – nie mam pojęcia. W ogóle znaków zapytania jest co niemiara. Po pierwsze nie ma pewności, czy figura na c8 nie jest skoczkiem, bo berecik jednak ma antenkę, choć wyraźnie przesuniętą w lewo, więc trudno określić, na czym polega ewentualny błąd rysownika (na innych diagramach też są błędy, czasem ewidentne, np. biały pionek na pierwszej linii). Co ważniejsze, pozycja jest kuriozalna, bo nie wiadomo, jak mogło dojść do równoczesnego zaszachowania czarnego króla przez dwie figury. Ciekawe, że na innym z ujawnionych diagramów z manuskryptu Paciolego czarny król także jest szachowany, lecz tylko przez jedną figurę. Być może ówczesne zadania polegały na szukaniu najlepszego sposobu wybrnięcia z opresji, a znak (litera?) na diagramie oznacza pole, na które należy odejść królem. Co bardziej prawdopodobne, hetman i goniec w tym zadaniu poruszają się zgodnie z dawnymi regułami.
Wygląda na to, że dopóki nie zostanie ujawniony tekst dotyczący tego zadania, pozostanie ono dla szachistów sekretem Paciolego.
Komentarze
Zaiste sprawa zagadkowa.
Ale jestem, Panie Marku, ciekaw jeszcze jednej rzeczy: Czy to Pan rozszyfrowywał figury, a jeśli tak, to na jakiej zasadzie?
Pytanie bierze się stąd, że według mnie to aż się prosi zamiana królów z hetmanami. Pozycja wtedy wygląda zdecydowanie sensowniej, a poza tym zadanie staje się dwuchodówką (zgodnie z nowymi zasadami ruchów). A rozwiązaniem jest… 1.Hf4-d6 – czyli na zaznaczone pole! Niestety nie jest to jedyne rozwiązanie – wygrywają również prozaiczne odejścia skoczkiem na a6, b5 lub d5. Nie ma przy tym znaczenia, zarówno dla rozwiązania „właściwego” jak i „nadwyżkowych”, czy na c8 stoi goniec czy skoczek. Pomóc natomiast mogłoby ustawienie w tym miejscu wieży. Wówczas ruchy skoczkiem nic nie dają (wobec 1…Wc8:a8) i pozostaje jedyna (chyba) możliwość – hetmanem na d6.
Pozdrawiam
AB
Spojrzałem pod kątem symboli figur jeszcze na drugi (a właściwie pierwszy) rysunek. Na razie jedynie pobieżnie, ale wydaje mi się, że potwierdza on moje podejrzenia o zamianie oznaczeń króla i hetmana.
Według mnie są to tak naprawdę dwie niezależne pozycje rozdzielone podwójną linią. Dodatkowo potwierdza to różny zwrot figur po obu stronach tejże linii. Gdyby teraz oznaczenia figur były takie jak Pan opisał, to w obu sytuacjach (w dolnej na pewno, a w górnej prawdopodobnie też, bo smukła figurka jest przekreślona) czarne dysponowałyby hetmanem, ale nie miałyby króla.
Jeśli chodzi o pionka, to jego położenie wbrew pozorom nie musi być błędne. Sądząc z kierunku, stoi on nie na pierwszej, a na ostatniej linii. Biorąc pod uwagę, że jak Pan wspomniał, część zadań jest według starych zasad (nie wykluczone, iż nie są one dziełem obu wymienionych panów, a odtworzeniem z jakichś starych arabskich manuskryptów), mogło być też tak, że reguły te nie obejmowały jeszcze przemiany pionów. Przywilej ten nie istniał bowiem od zawsze – wcześniej było tak, że po dotarciu do ostatniej linii pion tkwił tam bez możliwości ruchu dopóki nie został zbity.
Pozdrawiam
AB
Andrzeju 69, przygotowując wpis zauważyłem, że oba króle są zbyt odwaznie wysunięte do przodu, choć nie wpadłem na to, aby je zamienić miejscami z hetmanami.
Rozszyfrowując figury korzystałem z „przekładu” innego zadania Paciolego, autorstwa speca szachowego znacznie lepszego ode mnie, więc nie podejrzewałem go o pomyłkę.
Twoja sugestia zamiany jest jednak bardzo przekonująca.
Pociągnę ten temat w następnym wpisie; wówczas zamieszczę „przekład”, z którego korzystałem. Zanosi się na to, że będziesz sprawcą sensacji:)
Pozdrav
mp
Bardzo jestem ciekaw, Panie Marku, Pańskich rewelacji. Od siebie dodam tyle, że nie zamierzałem niczego ani nikogo podważać, ale tamta pozycja sama się o to prosiła. 😉 I jak się chyba okazuje nie tylko ona, ponieważ podobna historia związana jest również z pierwszym – „podwójnym” rysunkiem.
Dolna pozycja (przy założeniu „moich” oznaczeń figur) jest także dwuchodówką i, o ile nic nie przeoczyłem, z jednym prawidłowym rozwiązaniem: 1.Hh1-c6 (na zaznaczone pole!). Czarne mają jedyną odpowiedź (również na oznakowane pole) 1…Ke5-f5. Po czym następuje 2.Hc6-f6X. Do czego służyły pozostałe symbole – nie mam pojęcia.
Tajemnicą natomiast pozostaje pozycja górna.
Nie udało mi się dojść o co w niej chodzi. Zagadką jest również bierka na h8. Czy jest to pion? Poprzednio napisałem, że przy starych zasadach jest to dopuszczalne. Rzecz w tym, że oznaczałoby to, że również biały (czerwony) hetman jest „starego typu” (głowy nie dam, ale wydaje mi się, że chronologicznie najpierw piony uzyskały przywilej przemiany, a dopiero później „wzmocniono” gońca i hetmana), co powodowałoby jego praktycznie całkowitą bezużyteczność, a wtedy to już na pewno z tej pozycji nie da się nic wycisnąć. Po drugie: po co ten pion na h8? A może jest to inna figura, tylko zapomniano dorysować jej „brzuszka”? Sprawdziłem wszystkie możliwości, mimo to do niczego sensownego nie doszedłem (chyba, że to nie dwuchodówka). Ot, zagwozdka.
Zagadką jest dla mnie również strona graficzna tych rysunków, choć może z trochę innych powodów niż można by się spodziewać z pierwszego akapitu tego wpisu. Szczerze mówiąc fakt, że przedstawiają one szachowe zadania nie zdziwił mnie wcale, bo pamiętam, choć było to baaaaaardzo dawno temu swoje własne obrazki. Nawet były trochę podobne. 😉 Można się najwyżej zastanawiać, dlaczego wieża, a w szczególności skoczek, które „od zawsze” miały charakterystyczne kształty nie zostały przedstawione nieco czytelniej, ale to w gruncie rzeczy szczegół. A wracając do samych obrazków: no właśnie – były podobne. Nie chce mi się wierzyć, aby coś takiego popełnił mistrz Leonardo. Przecież tam nie ma jednej prostej kreski, a figury są tak namalowane, jakby robiło to dziecko (przepraszam wszystkie dzieci potrafiące lepiej rysować). Gdyby Leonardo da Vinci był wyłącznie filozofem, inżynierem, wynalazcą itd. można by od biedy zrozumieć, że miał kompletnie drewnianą rękę i antytalent graficzny. Ale on był przecież również artystą malarzem i rysownikiem! Nie piszę tego, aby się chwalić, ale ja osobiście, nawet na brudno, w ekspresowym tempie, narysowałbym to dziesięć razy staranniej. Pomijam nawet figurki, ale osoba mająca choć trochę opanowany warsztat rysunkowy nie narysuje tak krzywych linii! No chyba, że leworęczny Leonardo do ilustracji przyłożył ręki, ale prawej. 🙂 A na poważnie: Szczerze powątpiewam w autorstwo Leonarda da Vinci. Jedynym wytłumaczeniem może być to, że obrazki wykonał niezbyt biegły graficznie mnich Pacioli, a mistrz Leonardo być może udostępnił mu narzędzia, udzielał wskazówek (między innymi, żeby rysować lewą ręką 😉 ) itp.
Pozdrawiam
AB