Kijek w mrowisko

Na kilkanaście godzin przed finałem 2 Mistrzostw Polski w Sudoku postanowiłem wetknąć kij w mrowisko. No, może tylko kijek, bo podejrzewam, że mrówki nie bardzo się tym przejmą. Zamierzałem jeszcze parę dni poczekać, ale komentarz Karwera mnie ośmielił.

Uważam, że sudoku jest logiczne w takim stopniu, w jakim rozwiązujący chce, potrafi albo pozwalają mu na to okoliczności. Zakładam, że na turniejach każdy chce i potrafi, natomiast okoliczności turniejowe są takie, że logika przydaje się mniej więcej w 20 procentach. W pozostałej części o wyniku decyduje spostrzegawczość, koncentracja, systematyczność, kondycja (żeby zmęczony umysł nie „stanął”) i szybkość ręki.

Podkreślam, nie ma wątpliwości, że sudoku łamigłówką logiczną jest. Proste wnioskowanie dedukcyjne (jeżeli…, to…), na którym oparte są podstawowe sposoby rozwiązywania, stanowi regułę. Może też występować – gdy zaczyna się „droga przez mękę” – wnioskowanie bardziej zawiłe (a ściślej: dotyczące bardziej skomplikowanych układów cyfr), czyli techniki zaawansowane.

Co się bardziej opłaca na turnieju, zakładając, że w ogóle pojawia się możliwość wyboru? Wszystko wskazuje na to, że lepsza i szybsza jest prostota. I to prostota posunięta tak daleko, że nawet ubiegłoroczny wicemistrz świata, Thomas Snyder, tuż po zdobyciu tytułu bez zmrużenia oka przyznał się, podobnie jak Karwer w komentarzach, że żadnych zawiłych sposobów nie znał i nie stosował. Mało tego, stwierdził nawet, że szybsze jest skorzystanie w trudnej końcówce z metody prób i błędów, niż szukanie miejsca, w którym można zastosować zaawansowaną technikę. Ciekawe co na to Jana Tylova. Jest przepytywana na tę okoliczność. Byłoby cokolwiek zaskakujące, gdyby okazało się, że najlepszych sudokowiczów zaawansowana technika się nie ima.

Nawiasem mówiąc, układanie klasycznych zadań, które wymagają korzystania z wyższej szkoły rozwiązywania, to nieprosta sprawa. Łatwiej o lekcje w tej szkole, niż o okazję do skorzystania w praktyce z nabytej wiedzy. O ile dobrze pamiętam, w 1. Mistrzostwach Świata w finale tylko w jednym zadaniu należało zastosować metodę X-Wing. A to właściwie nie jest sposób zaawansowany. Podejrzewam, że sporo osób, którym zdarza się go stosować, nie wie nawet, że jest wyodrębniony i nie zna go z nazwy. W książce „The Logic of Sudoku„, która na dniach ma się ukazać w Anglii, opisanych jest 58 strategii, z tego ponad jedna trzecia to zaawansowane. Obawiam się, iż większość z nich nie wyjdzie poza tę książkę, choć lektura może być ciekawa.

Warto zwrócić uwagę, że w tej sytuacji prestiżu nabierają odmiany sudoku, przy których trzeba ruszać głową bez wielkiego wysiłku, ale choć trochę inaczej. Uprzedzam przy okazji, że w jednym z zadań, które będą na sobotnim finale, bez takiego nieco innego główkowania (ale także dedukcyjnego i w stylu sudokowym) już na początku nie da się w ogóle ruszyć z miejsca.

Na koniec, dla zneutralizowania kijka, ciekawostka.
Kilka miesięcy temu w jednej z angielskich szkół przeprowadzono eksperyment w ramach tematu dotyczącego współpracy w małych grupach. Podzielono klasę na dwie części: jedną trzecią stanowili soliści, dwie trzecie – pary. Wszyscy otrzymali do rozwiązywania ten sam diagram sudoku, ale każda para rozwiązywała zadanie wspólnie. Był to więc jakby turniej tandemów głów przeciw głowom pojedynczym. Wynik nie jest istotny. Najciekawsze jest natomiast to, że żaden z podobnych eksperymentów nie wywołał wśród uczestników zabawy tak burzliwej dyskusji na temat współpracy. I to jest najcenniejsze. A także to, że przy okazji popularyzowane było sudoku.