Oczko á la domino
Jak już kiedyś wspominałem, od najmłodszych lat byłem molestowany przez babcię… grą w domino. Stąd zapewne moja słabość nie tyle do samej gry, która jest dość przaśna, co do struktury kompletu 28 kamieni z parami cyfr i związanych z tym zagadnień matematycznych – czasem wcale nie prostych. Dominowych problemów i łamigłówek jest multum, a wiele z nich powstało w XIX w., gdy Europa była przez domino zdominowana – łącznie z matematykami, którzy poświęcili mu sporo publikacji w szacownych periodykach naukowych.
Poza zadaniami ściśle związanymi z dominem, są także układanki z kamieni „udających” dominowe, choć formalnie można by je do dominowych zaliczyć. Ogólnie chodzi w nich o operowanie parami cyfr. Oto przykład.
Z 12 kamieni quasi-domina ułożono kwadrat 5×5 z piątką w środku.
Zadanie polega na przemieszczeniu kamieni tak, aby powstał kwadrat magiczny – suma cyfr w każdym rzędzie, w każdej kolumnie i na obu przekątnych kwadratu powinna być równa oczku, czyli 21. Przemieszczanie może być tylko przesuwaniem – bez obracania, a tego, co niebieskie, ruszać nie należy – powinno pozostać na swoim miejscu.
Jako rozwiązanie wystarczy podać ciąg cyfr na przekątnej Szczecin-Rzeszów.
Komentarze z prawidłowym rozwiązaniem ujawniane są wieczorem w przeddzień kolejnego wpisu (z błędnym zwykle od razu). Wpisy pojawiają się co 7 dni.
Komentarze
Na tej przekątnej mamy cyfry 3, 7, 5, 2, 4.
37524
37524
Super zadanie.
Miałem obawę, że trzeba będzie sporo, mozolnie kombinować, ale okazało się, że wystarczy użyć mózgu.
37524
3 3 8 3 4
4 7 3 2 5
1 6 5 7 2
6 3 4 2 6
7 2 1 7 4
37524
https://zapodaj.net/plik-WjGk47GpGn
37524
33834
47325
16572
63426
72174
(33)(83)4
47(32)5
165(72)
63(42)6
72(17)4
Na przekątnej od Szczecina 37524.
Na przekątnej też mamy oczko 😉
3, 7, 5, 2, 4
Słabość nie tyle do samej gry
Pudełko o sztywnych ściankach obleczonych bordową tkaniną z wytłoczonym złotym napisem „DOMINO” na wieczku. Po jego uniesieniu względem zawiasu na długim boku, ukazują się hieroglify z kropek na górnym licu kostek. Przednia ścianka rozkłada się na zewnątrz jak burta ciężarówki i odsłania pełny stos wypolerowanych sztabek. Kości są żółte, gładkie, po sobie ślizgają się niczym mydełka, wydają dźwięczny odgłos, gdy wzajemnie się zderzają. Kropki i przedziałek zrobione drukiem wklęsłym, wypełnione meniskiem czarnego, połyskliwego lakieru. Już samo oglądanie i dotykanie ma w sobie coś z magii. Ujmując je w palce, okazują się cięższe, niż na to wyglądają. Nie grałem, a bawiłem się kostkami jak klockami i zawsze żałowałem, że nie ma ich więcej i więcej …
Skąd ja to znam… Ech, łza się w oku kręci.
mp