Raz, dwa

Lubię dwuchodówki. Chodzi oczywiście o zadania szachowe, w których zaczynają białe i po odpowiedzi czarnych swoim drugim ruchem matują czarnego króla. Lubię, bo są krótkodystansowe i zwykle logicznie skondensowane. Do celu blisko, a kombinowania i myślenia sporo.

Interesujące są zwłaszcza te, w których jest jakiś rodzynek, coś sprytnego, zaskakującego. Oto jeden z takich orzeszków, zamieszczony na łamach kopenhaskiego dziennika Nationaltidende przed 135 laty, czyli w starych dobrych czasach, gdy kąciki szachowe w prasie były niemal standardem.
Clou zadania stanowi oczywiście pierwszy ruch, który wystarczy podać jako rozwiązanie.

Komentarze z prawidłowym rozwiązaniem ujawniane są wieczorem w przeddzień kolejnego wpisu (z błędnym zwykle od razu). Wpisy pojawiają się co 7 dni.