Łamiczekolada

Postanowiłem zaszaleć i zafundowałem sobie czekoladę. Taką fajną – gorzką, ale ze skórką pomarańczową. Gdy piszę te słowa, konsumpcja dobiega końca. Palce lizać. W trakcie mlaskania przypomniało mi się trudne dzieciństwo, kiedy czekolada dzieliła się na 24 cząstki. Teraz dzieli się, przynajmniej ta ze skórką, na 15. Czyli jest lepiej.

Skoro czekolada i dzieciństwo, to przypomina mi się także zadanie, którym pewnego razu pognębiła mnie starsza siostra – orlica z matematyki. Poleciła mi połamać czekoladę na najmniejsze cząstki, oczywiście wzdłuż wgłębień, ale tak, bym łamał jak najmniej razy. Łamanie kilku złożonych kawałków za jednym razem było zabronione. Główkowałem pół dnia zanim okazało się, że zostałem wpuszczony w maliny. Od tamtej pory znielubiłem matematykę (w przeciwieństwie do czekolady) i walczę z nią do dziś.

Niektóre czekoladowe łamańce bywają podstępne inaczej i nie takie proste.
Czterej pancerni zdobyli fabrykę czekolady, z której wycofujące się w popłochu wojska niemieckie prawie wszystko wyjadły. Gustlikowi udało się znaleźć tylko jedną małą skrzynkę, w której było 12 tabliczek (gładkich, bez podziału na cząstki). Wypadłoby po 3 na głowę, gdyby w tej samej chwili w fabryce nie pojawił się oddział żołnierzy bratniej armii, z którymi wypadało podzielić się łupem. Aby podział był sprawiedliwy, czekolady trzeba było łamać, ale dowódcy ustalili, że każdą tabliczkę wolno przełamać tylko raz. Okazało się jednak, że jeśli przyjąć taki warunek, to nie dojdzie do podziału.
Ilu żołnierzy liczył oddział radziecki, jeśli liczba ta była najmniejszą z możliwych?

Komentarze z prawidłowymi rozwiązaniami uwalniane są wieczorem w przeddzień kolejnego wpisu. Wpisy pojawiają się co 3 dni.