Kostaryka zaprasza

Na Starym Kontynencie mało kto wie, że jednym z regionów najbardziej dotkniętych i doświadczonych przez sudoku jest Ameryka Łacińska. Wprawdzie stan klęski żywiołowej został tam dawno odwołany, jednak pozostały bardzo wyraźne ślady epidemii. Są nimi głównie liczne kąciki w prasie (nie wspominam o stronach internetowych, bo to jakby odrębny makroświat bez wyraźnych granic) oraz turnieje sudoku, nadal organizowane, choć zwykle na niewielką skalę. Przede wszystkim jednak występuje coś, czego nigdzie indziej nie uświadczymy  – można by to nazwać „wakacjami z sudoku”. Niektóre latynoskie „ośrodki wczasowe” oferują gościom jako dodatkową atrakcję imprezy sudoku. Zdarzają się nawet przygotowane z rozmachem turnieje z pokaźnymi nagrodami. Na przykład Norma’s Villas z Kostaryki proponuje tygodniowy pobyt we wrześniu w ekskluzywnym kompleksie wypoczynkowym oddalonym o pół godziny jazdy od stolicy, a program pobytu dziwnie przypomina mistrzostwa świata w sudoku. Wprawdzie opłata za pobyt znacznie przekracza koszty uczestnictwa w mistrzostwach, takich jak np. tegoroczne w Goa, ale na najlepszych czeka niemała pula nagród, także w żywej gotówce – w przeciwieństwie do mistrzostw, na których główna wygrana była znacznie skromniejsza, czyli równa zero. Wydaje się, że oferta adresowana jest głównie do sudokomaniaków z USA oraz niektórych krajów europejskich. Pora rezerwować bilety lotnicze do San Juan José.

Pozostając przy sudoku warto odnotować nową odmianę starego zadania – moim zdaniem całkiem oryginalną i matematycznie ciekawą, choć chyba zbyt wyszukaną, aby mogła liczyć na powodzenie. Postanowiłem przedstawić ją na przykładzie pierwszego sudoku opublikowanego w Polsce, które wyglądało tak:

 SuB_1.JPG

Zamieściłem je w czerwcowym numerze „Wiedzy i Życia” z 1997 roku, zwało się wówczas „Dziewięć po dziewięć”. W oryginale zamiast różowego pola była oczywiście cyfra – usunąłem ją w celu zaprezentowania wspomnianej nowości, której zasady można sprowadzić do następującej instrukcji:

Szanowny Czytelniku, jeśli jesteś początkującym sudoką albo chcesz się rozerwać w kilka minut, nie wytężając zbytnio szarych komórek, wpisz w różową kratkę szóstkę. Jeżeli jednak dysponujesz niewielkim doświadczeniem, czyli uważasz się za średniaka i chciałbyś nieco więcej pogłówkować, wpisz jedynkę. Gdy zaś jesteś weteranem walk na sudokowych polach oraz masz sporo czasu i ochotę, aby połamać zęby na twardym orzechu, zacznij od umieszczenia w różowej kratce dwójki (w rzeczywistości w tym konkretnym przypadku zróżnicowanie stopnia trudności jest znacznie mniejsze niż w opisie – przesadziłem by podkreślić istotę zabawy).

Na tym jednak nie kończy się oryginalność pomysłu. Po pierwsze, zadanie powinno być ułożone tak, aby po wpisaniu w kluczowe (różowe) pole jakiejkolwiek innej cyfry rozwiązania nie było (tak właśnie jest powyżej). Po drugie, łamigłówka jest tym ambitniejsza, im więcej można w kluczowym polu ulokować różnych cyfr – takich oczywiście, aby w każdym przypadku rozwiązanie było dokładnie jedno. Po trzecie – i tu kłania się aspekt matematyczny – zagadką pozostaje, czy jest sposób na układanie takich ambitnych zadań, poza „siłowym” przeszukiwaniem przy pomocy programu wszystkich możliwości; albo inaczej: jakie warunki musi spełniać tradycyjne zadanie, aby przynajmniej jedna cyfra nadawała się w nim do wymiany na kilka innych, a wszystkie „podmianki” spełniały podane wyżej reguły?

Można by dodać jeszcze jeden warunek: zadanie powinno być w pełni klasyczne, czyli z symetrycznym rozmieszczeniem cyfr, jak w powyższym przykładzie. Na autorskiej stronie z pomysłem, nazwanym SuBundle (wiązanka sudoku?), „klasyków” nie zauważyłem.