1 = 2

Wydaje się, że lista sofizmatów matematycznych, a ściślej reguł, które są w nich łamane, jest krótka i zamknięta. W gruncie rzeczy temat został merytorycznie wyczerpany w książce niemieckiego matematyka Waltera Lietzmana Wo steckt der Fehler? (Gdzie tkwi błąd?, PZWS 1958), której pierwsze wydanie ukazało się w roku 1913. Pojawiają się natomiast pomysły dość niezwykłe formalnie. Otrzymałem niedawno od znajomego przykład, który wydał mi się oryginalny i zabawny.

Oto dowód, że 1 = 2.

Zaczynamy od równości:
 Sof_1.JPG
Jedynkę w mianowniku zastępujemy wyrażeniem
 Sof_2.jpg
w wyniku czego otrzymujemy równość
 Sof_3.jpg
Powtarzamy to podstawienie jeszcze raz, czyli powstaje
 Sof_4.jpg
Kontynuujemy taką podmiankę w nieskończoność, a zatem
 Sof_5.jpg

Na razie przerywamy ten wątek i zaczynamy nowy od równości
 Sof_6.jpg
Dwójkę w mianowniku zastępujemy wyrażeniem
 Sof_7.jpg
tworząc równość
 Sof_8.jpg
Ponownie wprowadzamy identyczne zastępstwo najniższej dwójki
 Sof_9.jpg
I kontynuujemy taką podmianę w nieskończoność, czyli otrzymujemy
 Sof_10.jpg
Teraz porównujemy końcówki obu wątków: prawe strony czerwonych równości są jednakowe, zatem lewe także muszą być równe, czyli 1 = 2.

Urok tego sofizmatu tkwi między innymi w zwodniczości cyfry zastąpionej wielokropkiem. Nowicjusze zwykle zwracają na nią uwagę twierdząc, że przecież jest inna. Z niejakim trudem udaje się ich przekonać (zwieść?), że przy podstawianiu w nieskończoność wpływ „wielokropka” na wynik jest praktycznie zerowy. Gdzie zatem tkwi diabeł, czyli wyjaśnienie tego sofizmatu – w szczegółach, czy w jakiejś sprawie zasadniczej?