Wnioski i dylematy

Ten wpis jest właściwie kontynuacją mini-forum, które powstało pod poprzednim wpisem, a ściślej jest próbą podsumowania dotychczasowych wypowiedzi na temat półfinału 2. Mistrzostw Polski w Sudoku. Przede wszystkim spróbuję wyciągnąć kilka wniosków dotyczących tego konkursu. Dla sporadycznych gości Łamiblogu krótkie przypomnienie: półfinał odbył się 18 lutego za pośrednictwem internetu i polegał na rozwiązywaniu pięciu zadań. Uczestniczyło w nim 331 osób – zakwalifikowanych w wyniku nadesłania poprawnych rozwiązań trzech zadań zamieszczonych w ubiegłorocznym podwójnym numerze Polityki z 23-30 grudnia. Nieco więcej o półfinale można przeczytać na stronie SUDOKU, gdzie dostępne są także zadania i wyniki.

Oto najważniejsze, przynajmniej dla mnie, wnioski na przyszłość z Państwa komentarzy.

Po pierwsze: warto zadbać o pełniejszą i bardziej precyzyjną informację – będzie mniej zawiedzionych, do których z powodu „usterek na łączach” nie dotarł komunikat o zakwalifikowaniu się do półfinału. Wprawdzie, jak wynika z komentarzy oraz maili, jest tych osób zaledwie kilka, ale zapewne nie byłoby wcale, gdyby w grudniowej „Polityce” obok zadań eliminacyjnych zostało podane, że listę zakwalifikowanych do finału będzie można znaleźć na konkretnej stronie internetowej.

Po drugie: forma podawania rozwiązań powinna być możliwie krótka i zwięzła. Konieczność spisywania w trzech zadaniach wszystkich liczb z diagramu to istotnie pomysł niezbyt fortunny. Tak się niestety zdarzyło, ponieważ zabrakło czasu i konceptu na wymyślenie jakiejś niekonwencjonalnej formy, jak w Killerze 24 X i w Skoczkach, a tradycyjnego, oklepanego wypisywania niektórych wybranych z diagramu cyfr wolałem z różnych względów uniknąć.

Po trzecie: system polegający na podawaniu w określonych odstępach czasu haseł do kolejnych zadań ma parę minusów związanych z niedoskonałością internetu i komputerów. Alternatywą jest sposób łańcuszkowy, w którym uczestnikom udostępniane są od razu wszystkie zadania, ale rozwiązanie każdego kolejnego możliwe jest dopiero po uporaniu się z poprzednim – sęk w tym, że niektóre dane z rozwiązania poprzedniego zadania stanowią „surowiec” do następnego. Łańcuszek także ma wady, np. psuje zabawę tym, którzy aby dotrzeć do tego, co lubią i potrafią, muszą najpierw uporać się z czymś, co ich niezbyt nęci i stawia duży opór. Który system jest lepszy? – można dyskutować.

Dziękuję za pochlebne oceny zadań. Też jestem z siebie zadowolony, choć żadnego zadania bym szczególnie nie wyróżniał, jeśli chodzi o atrakcyjność. Najwięcej roboczogodzin spędziłem oczywiście, podobnie jak półfinaliści, nad Skoczkami, więc z nimi czuję się najbardziej związany. Ucieszyła mnie i odrobinę zaskoczyła wypowiedź Janosława, że w zadaniu tym nie trzeba korzystać z metody prób i błędów. Nie twierdzę, że tak nie jest, ale zauważyłem, że w trakcie rozwiązywania jest jeden (co najmniej) moment, gdy trzeba coś założyć i zrobić dwa kroki w złym kierunku, po czym dochodzi się do sprzeczności (więcej niż 3 koniki w jednym rzędzie). Niewykluczone jednak, że można poradzić sobie bez tego małego zbłądzenia. A poza tym, czy taki krótki „skok w bok” można uznać za metodę prób i błędów?

Nie wiem, czy spełnienie prośby Marka L., czyli pisanie o układaniu zadań, będzie dla wielu osób interesujące, zwłaszcza że właściwie nie mam warsztatowych tajemnic, a większość pracy układacza to mozolna, choć przyjemna dłubanina. Gros czasu zajmuje oczywiście szlifowanie, aby w diagramie było niewiele nadinformacji (doprowadzenie do tego, by liczba cyfr okazała się rzeczywiście minimalna, jest nie tylko bardzo trudne – zwłaszcza przy ich symetrycznym rozmieszczeniu – ale często niekonieczne, a nawet niepożądane), rozwiązanie było tylko jedno (więcej jedynie wtedy, gdy jest to zamierzone), a do rozwiązania dochodziło się bez próbowania i błądzenia. Z programów komputerowych korzystam tylko przy sprawdzaniu kolejnych wariantów. Zresztą program – przynajmniej ten, którym dysponuję – nie zastępuje rozwiązywania „na piechotę”.

Pomysły na rodzaje zadań, jak to zwykle bywa, wskakują do głowy same. Zresztą zadzieram nosa tylko z powodu jednego z nich – Sudoku Sekwencje. Zadanie to było w finale 1. Mistrzostw Polski, a w tym roku umieścili je – dokładnie to samo (mieli prawo) – na swojej stronie Amerykanie jako eliminacyjne.
Z pomysłów innych układaczy ostatnio bardzo spodobało mi się Offset sudoku (zadanie 3) w konkursie Diogena. Nic więc dziwnego, że przygotowując półfinał skorzystałem z tego pomysłu w zadaniu 4. Nawiasem mówiąc, jest to, mam nadzieję, jedyne zadanie, do opisu którego można mieć zastrzeżenia, ale jak dotąd nikt wprost tego nie zrobił, więc pozostało mi samemu bez bicia przyznać się do grzechu.

Ściśle rzecz biorąc, trzy i tylko trzy osoby uczestniczące w półfinale dostrzegły w tekście zadania 4 nieścisłość i sprytnie ją wykorzystały. Proszę uważnie przeczytać tekst – wcale z niego nie wynika, że cyfry trzeba wpisać we wszystkie pola diagramu. Wprawdzie to nie dziwi, że wytrawni sudokowicze nie mieli co do tego wątpliwości, ale gdyby pominąć sudokowe inklinacje, to wystarczyło wpisać w odpowiednie dziewięć kratek dziewięć różnych cyfr i… wysłać jako rozwiązanie. Tak uczyniły wspomniane trzy osoby. Uznali by Państwo takie rozwiązania za poprawne?