Minister, król i inne figury
Gdybym był ministrem edukacji, wprowadziłbym do szkół gry logiczne. Niekoniecznie jako odrębny przedmiot, ale też nie na zasadzie próby czy eksperymentu, tylko konsekwentnie i trwale. Korzyści z takiego posunięcia można by wymienić sporo. Jeśli matematyka jest w gruncie rzeczy nauką myślenia, to gry logiczne są bardzo efektywną i bardzo przyjemną formą tej nauki.
Pomysł nie jest zbyt odkrywczy, bo rozrywkowe łamanie głowy pojawia się w szkołach nierzadko, także w Polsce, głównie dzięki tym nauczycielom, którzy je lubią i dostrzegają jego zalety. Czasem w ramach lekcji, częściej na kółkach zainteresowań; co istotne – z reguły jest przez uczniów, zwłaszcza tych młodszych, bardzo lubiane.
Niedawna epidemia sudoku sprawiła, że w wielu krajach łamigłówka ta pojawiła się na lekcjach jako ilustracja prostych zależności logicznych, a równocześnie zabawa umysłowa. W przeszłości bywało też odwrotnie – moda na gry zaczynała się od szkoły. Tak było w przypadku masterminda, przeboju sprzed ponad 30 lat. Decyzją brytyjskiego Departamentu Edukacji i Nauki wybrano wówczas zestaw gier do promowania w szkołach. Obok szachów i go znalazło się wśród nich kilka nowych pozycji, między innymi właśnie mastermind – tak zaczęła się jego najpierw brytyjska, a potem światowa kariera.
Szachy mają oczywiście największą szansę na to, by oficjalnie i uroczyście, w biało-czarnym mundurku, pójść do szkoły. Na razie do niej tu i ówdzie na krócej lub dłużej wstępują – pojawiają się w programach zajęć obowiązkowych niektórych szkół społecznych. Korzyści intelektualne, psychologiczne i społeczne oraz frajda, jaką sprawiają uczniom szachowe lekcje są tak oczywiste i widoczne, że wnioski dyrektora jednej z takich szkół nie budzą wątpliwości:
Szkoła powinna uczyć gry w szachy tak, jak ortografii czy arytmetyki. I to nie z myślą, że uda jej się wychować przyszłych mistrzów, bo tylko nieliczni, wyjątkowo uzdolnieni i pracowici osiągną wysoki poziom. Wprowadzając przedmiot „szachy” dajemy jednak szansę zabłyśnięcia każdemu uczniowi. Czasami dziecko, które ma etykietkę ucznia słabego, potrafi właśnie na tych zajęciach wyzwolić pewne cechy, o które wcześniej byśmy go nie podejrzewali. Z nauką gry w szachy jest jak z nauką pływania. Nikt, kto nauczy się pływać i grać w szachy w dzieciństwie, nie żałuje tego w życiu dorosłym. Obie umiejętności procentują. Tego się nigdy nie zapomina.
– Twój ruch.
Wypadałoby może dodać, że nawet najbardziej entuzjastyczne opinie nie zwalniają od zachowania umiaru. Są młodzi ludzie, których niejako z natury do szachów i w ogóle do gier logicznych nie ciągnie. Bardzo prawdopodobne, że znielubiliby takie gry, gdyby stały się dla nich obowiązkiem serwowanym w nadmiarze. Wydaje się, że pamiętał o tym rosyjski minister edukacji, informując o projekcie wprowadzenia od 2008 roku do szkół podstawowych szachów jako przedmiotu obowiązkowego – dwóch godzin tygodniowo w pierwszej klasie.
Tymczasem niedawno dotarła do mnie niewesoła wiadomość od doktora Pawła Kerntopfa, redaktora działu szachowego w „Gazecie Wyborczej”: niestety, byłego redaktora, bowiem dział został skasowany na początku bieżącego roku. Nie wiedziałem o tym, bo choć nie pojawiał się u mnie, czyli w Małopolsce, to sądziłem, że w innych dodatkach regionalnych jest obecny (powstawał w Warszawie i był zawsze w wydaniu stołecznym, a decyzja o jego zamieszczaniu w innych wydaniach należała do szefów dodatków).
Pamiętam czasy, gdy trudno było znaleźć poczytny dziennik lub czasopismo o dużym nakładzie bez kącika szachowego obok krzyżówki. Zresztą do dziś tak jest w wielu krajach. Obecnie padł kącik nasz przedostatni. Pozostał już tylko jeden bastion gier umysłowych, wzniesiony w organie UPR Najwyższy Czas! Niezależnie od opinii o programie wspomnianej partii wypada obiektywnie stwierdzić, że ów apolityczny bastion, na który składają się aż trzy rubryki – szachowa, brydżowa i warcabowa – poza tym, że unikalny, prezentuje się nadzwyczaj solidnie.
Wolałbym nie komentować znikania szachów z prasy, natomiast ku pokrzepieniu proponuję pierwszą… klasówkę z przedmiotu „gry logiczne”.
Zadania są dwa – pierwsze związane z „szachowym” mastermindem, drugie z szachami – ale powiązane, więc tworzące jedną całość.
Łamigłówkowym wyjadaczom wystarczyłoby zapewne następujące krótkie objaśnienie:
– proszę rozwiązać mastermind, a jego rozwiązanie przenieść na szachownicę i rozwiązać dwuchodówkę.
Dla pozostałych i gwoli ścisłości – instrukcje z detalami.
Mastermind
Należy ustalić „kod” utworzony z pięciu różnych bierek szachowych (zastąpione znakami zapytania). Kluczem do rozwiązania jest pięć podanych układów bierek i ocena zgodności każdego układu z „kodem” – czarny krzyżyk (szach) oznacza właściwą bierkę, ale na złym miejscu, czerwony (mat) – pełną zgodność, czyli dobrą bierkę na tym samym miejscu, co w „kodzie”.
Dwuchodówka
Bierki stanowiące rozwiązanie masterminda należy przenieść na szachownicę do pól ze znakami zapytania – oczywiście umieszczając każdą zamiast znaku w odpowiednim kolorze. Na diagramie pojawi się wówczas dwuchodówka, czyli zadanie polegające na zamatowaniu czarnego króla w dwóch posunięciach. Rozwiązanie dwuchodówki, a ściślej – jej pierwszy ruch – jest rozwiązaniem końcowym, które wystarczy przesłać jako komentarz do wpisu.
Za uporanie się z klasówką na szóstkę można wygrać nagrodę-niespodziankę. Wśród osób, które do czwartkowego (27 września) południa prawidłowo podadzą pierwszy ruch białych w rozwiązaniu dwuchodówki, rozlosowana zostanie (uchylę rąbka tajemnicy) bardzo atrakcyjna gra. Komentarzy z rozwiązaniami nie będę oczywiście uwalniał przed podanym terminem.
Wypada jeszcze uprzedzić, że zadanie, poza tym, że niełatwe, jest także nieco podstępne.
Komentarze
Gd7
Podejrzewam, że coś przeoczyłem, bo dość szybko mi wyszło i ani zbyt trudne, ani podstepne (bylem pewien, ze przy rozwiazywaniu Masterminda trzeba bedzie wykorzystac np. ze piony nie moga stac w osmej linii)
Mastermind:
Cz. wieża – Cz. goniec – B. Hetman – B. Goniec – B. Pion
1. Gd7
Kontynuacje:
a) 1. … G:d7
1. … Wb7
2. Ha6++
a’)1. … Ga6
2. H:a6++
b) 1. … Wb6
2. Hc3++
c) 1. … W:b5
2. … H:b5++
d) (reszta)
1. … Wa8
1. … Gb7
2. Hc7++
Nie uzywalem od dawna notacji szachowej, wiec mam nadzieje, ze nic nie pokrecilem. Pozdrawiam.
Na razie podaję rozwiązanie w wersji minimalnej:
1. Ge6-d7
Później spróbuję napisać coś więcej.
Pozdrawiam
AB
Witam
Mój ruch.
Wprowadzić do szkół gry logiczne, po co?
Jeśli po to, aby uczyć logicznego myślenia, a przy tym czerpać z tego radość, to od czego w szkole jest matematyka? Matematyka jest tak potężną nauką, że w pewnym sensie gry logiczne już tam są tylko trzeba je chcieć i umieć dostrzec, aby zaprezentować je w atrakcyjnej postaci, która może przerodzić się w zbieranie tego owoców na zajęciach pozalekcyjnych, np. szachowych, gdzie można będzie omawiać szczegóły zasygnalizowane na lekcjach matematyki.
Byłbym zaskoczony, gdyby wprowadzenie gier logicznych do szkół rozwiązało, choćby w zauważalnej części, problem słabej kultury i niechęci do logicznego myślenia.
Może należałoby przyjrzeć się dlaczego część nauczycieli zainteresowana jest realizacją programu „nauczania”, a nie nauczaniem.
Problem zanikania rubryk szachowych z czasopism i dzienników jest smutny, ale cóż zrobić? Zmieniają się czasy, zmieniają się treści rubryk prasowych (wczoraj były szachy, dzisiaj horoskopy, jutro fizyka kwantowa, a później …?). Ważne, że szachy nadal są (czasopisma specjalistyczne, internet,…) i jak kogoś interesuje królewska gra, to zmiana formy przekazu nie powinna być istotną przeszkodą w czerpaniu radości z coraz bogatszych treści jakie niesie z sobą ta gra.
Pozdrawiam
PS Przepraszam, że tak trochę pod prąd, ale tak jakoś wyszło, w końcu to tylko jeden z wielu głosów w powyższych sprawach.
Czarny humor w stylu Monty Pythona:
Ostrzeżenie!
Gra w szachy może być niebezpieczna dla zdrowia i życia o czym przekonało się wiele osób, ofiar pewnego nietypowego „szachisty” z Moskwy.
Gd7
Panie Andrzeju,
szkoda, że nie będzie Pan na mnie głosował, jako na przyszłego ministra edukacji :).
Szachy w szkole to nie tylko nauka myślenia. O innych korzyściach wspomniałem ogólnie, bo tylko sygnalizowałem sprawę, więc nie było sensu się rozpisywać. A korzyści, zdaniem pedagogów i działaczy szachowych, jest sporo. Można o nich poczytać na wielu stronach (np. anglojęzycznych: http://www.chessintheschools.org/index.html lub http://chess.about.com/library/weekly/aa05a08a.htm).
Wydaje mi się jednak, że kąciki szachowe w prasie codziennej to nie to samo, co pisma fachowe i Internet. Dla popularyzacji gry są bardzo istotne. Można by dyskutować, czy zamieszczanie relacji z imprez i zapisów partii ma sens w prasie codziennej, ale zadania szachowe mogłyby liczyć na spore zainteresowanie nie tylko szachistów, ale wszystkich, którzy lubią czasem pogłówkować.
Pozdrawiam
mp (Monthy Pyton)
Mój głos na ministra edukacji ma Pan od razu. W mojej byłej podstawówce sporo lat temu były klasy szachowe – nawet chodziłem do takowej -> choć niezbyt długo, bo po drugiej klasie pomysl upadl.
Ale z tą edukacją przez gry logiczne to jest świetny pomysł – dam studentom na kolokwium jakąś łamigłowkę :]
Pozdrawiam
Rozwiązanie „mastermindowej” dwuchodówki:
Gd7
Pozdrawiam
Dołączam i mój głos na rozrywkowego ministra edukacji – może zebrałaby się z nas grupka, by sprawę przepchnąć?
Ale poważnie. I ja miałam kiedyś nauczyć studentów tego i owego z matematyki. Logiki również. Jak długo wałkowaliśmy symbole i prawa, skutek był bardzo mizerny. Aż wpadła mi do ręki książka Smullyana „Jaki jest tytuł tej książki”? – sami łotrzy i rycerze na wyspie, na której jedni tylko kłamią, inni tylko mówią prawdę, a czasami jeszcze inni jedno i drugie. Przytargałam więc książeczkę na zajęcia i zaczęliśmy szukać odpowiedzi na postawione pytania, tłumacząc podane informacje na język symboli. I już nie było trudnego zadania, a logika okazała się fantastyczną dziedziną, która wiele może.
Tak, to prawda, łamigłówki dodają matematyce rumieńców.
Pozdrawiam wszystkich blogowiczów, przede wszystkim zaś tatę jubilata.
Anka
Rozwiązanie zadania :
Goniec Ge6-d7 .
A zadanie jest podwójnie podstępne . Najpierw ponieważ mastermind ma dwa rozwiązania – a z tego drugiego (biała wieża,biały skoczek,czarny skoczek,czarny pion,czarny goniec) nijak nie wychodzi dwuchodówka ; a dla „użytecznego” rozwiązania masterminda (czarna wieża,czarny goniec,biała królowa,biały goniec,biały pion) strasznie kusi zejście z bicia gońcem Ge6-c4 , ale czarne mogą przedłużyć agonię – wieża Wb8-b6.
Oczywiście mój głos na posadę ministra jest pewny
Pozdrowienia dla Pana Marka – Ministra edukacji in spe
AC
Witam.
Rozwiązanie masterminda (od lewej):
1. czarna wieża;
2. czarny goniec;
3. biały hetman;
4. biały goniec;
5. biały pionek.
Sytuacja na szachownicy będzie więc wyglądała następująco:
Białe:
król – a3;
hetman – c6;
goniec – e6;
pionek – b5.
Czarne:
król – a5;
goniec – c8;
wieża – b8.
Rozwiązanie dwuchodówki: goniec z e6 na c4.
Pozdrawiam
Piotr
P.S. Mastermind ma jeszcze jedno rozwiązanie (od lewej: biała wieża; biały skoczek; czarny skoczek; czarny pionek; czarny goniec) – być może właśnie dlatego zadanie jest „nieco podstępne” (przyznaję, że po znalezieniu pierwszego rozwiązania wzmianka o „podstępności” zadania trochę mnie niepokoiła – więc poszukałem jej przyczyny). Jednak w tym przypadku dwuchodówka nie ma rozwiązania (a właściwie to czarne wygrywają partię).
Jeszcze raz pozdrawiam
Piotr
„Wprowadzić do szkół gry logiczne, po co?”
Takie pytanie zadał mój imiennik parę komentarzy wyżej.
Myślę, że na „po co?” moźna odpowiedzieć stosunkowo łatwo (pozytywne strony są chyba oczywiste), ale zastanówmy się „dlaczego?”.
Otóż dlatego, iż uważam, że sama matematyka nie załatwia sprawy z kilku powodów:
1. Matematyka niestety ma „złą sławę” przedmiotu bardzo trudnego, niezrozumiałego i nieprzystępnego dla normalnego człowieka (owszem są tacy, którzy dobrze sobie z nią radzą, ale pochodzą pewnie z innej planety 😉 ). Taką opinię dzieci często wynoszą z domu, od starszych kolegów itp. Złe nastawienie od samego początku bardzo trudno zmienić, a jego efekty są wiadomo jakie. Gry zachęcają już samą nazwą i myślę, że start odbywałby się bez oporów, a później ułatwiłby zaakceptowanie samej matematyki.
2. Szeroko rozumiane gry logiczne (np. szachy) to jednak nie to samo, co matematyka. Swego czasu znałem wielu dobrych szachistów mających kłopoty z matematyką oraz wielu zdolnych matematyków wręcz fatalnie grających w szachy. W obu przypadkach dominuje ścisły sposób myślenia, ale jednak trochę odmienny. Poza tym w grach jest więcej miejsca na intuicję, a to bardzo ważna, choć nie zawsze doceniana wśród „ścisłowców”, umiejętność.
3. Na lekcjach poświęconych grom mogłaby panować nieco luźniejsza atmosfera i mniejsza dyscyplina, co sprzyjałoby „nauce” tego przedmiotu, a czego mimo wszystko nie polecałbym na „tradycyjnej” matematyce.
4. Nabywaną wiedzę i umiejętności można i należy poszerzać na kółkach zainteresowań. Ale same kółka to trochę za mało, choćby dlatego, że uczęszcza na nie tylko część uczniów, a nauka „myślenia” przydałaby się wszystkim. Poza tym kółka są dla zainteresowanych, a jak tu interesować się czymś o czym nic nie wiemy? Tutaj przedmiot pt. „gry” mógłby spełniać podobną rolę jak zajęcia z muzyki czy plastyki: czyli nauczyć absolutnych podstaw i zachęcić do dalszego rozwoju na kółkach, w klubach itp.
5. Gry (wyłączywszy łamigłówki jednoosobowe) są grami towarzyskimi, dzięki czemu można liczyć, że uczniowie chętniej zajmą się nimi po lekcjach (ponadobowiązkowo). Jakoś łatwiej mi sobie wyobrazić dwójkę grającą ze sobą w szachy czy Masterminda niż rozwiązującą zadania matematyczne. 😉
6. Gry kształcą również inne pozytywne cechy, których nawet najlepsze zadania logiczne czy matematyczne rozwinąć nie są w stanie, np. umiejętność bezpośredniego współzawodnictwa, wolę walki, umiejętność podejmowania decyzji i ponoszenia ich konsekwencji, zdolność przewidywania i planowania oraz wiele, wiele innych.
Dlatego też, podsumowując, gdyby to ode mnie zależało, byłbym za wprowadzeniem obowiązkowych szachów od pierwszej klasy podstawówki, a od pierwszej liceum – obowiązkowego brydża.
Tutaj chciałbym jeszcze powrócić do wspomnianego niecały miesiąc temu artykułu dotyczącego chęci wprowadzenia do szkół pokera (a przy okazji nawiązać do zamieszczonego pod tamtym wpisem komentarza Plazmonika).
Zacznę od tego, że jestem zdecydowanie przeciwko pokerowi i równie zdecydowanie (co napisałem chwilę wcześniej) – za brydżem. Nie chodzi mi o to, że uważam poker za grę wyłącznie losową, czy też nie wykształcającą przydatnych cech (bo to oczywiście nieprawda), ale o to, że preferuje również te nie całkiem dobre, a te pozytywne można rozwijać równie skutecznie w innych grach.
Brydż, moim zdaniem, posiada wszystkie zalety pokera, natomiast różni się od niego w dwóch podstawowych kwestiach:
Po pierwsze: jest grą zdecydowanie bardziej intelektualną – do jego zalet w tej materii nie trzeba chyba nikogo przekonywać, natomiast poker, jeśli wyłączyć psychologię (która w brydżu również pełni istotną funkcję), jest grą wręcz wyjątkowo płytką.
Po drugie (i to chciałbym tutaj zaakcentować): występuje w nim całkowicie odmienne podejście do blefu.
Poker właściwie opiera się na blefie: gdyby go usunąć, to gra całkowicie straciłaby sens.
W brydżu również można blefu używać, jednakże bardzo szybko ukazuje się wątpliwa wartość takiej strategii. Ta gra pokazuje, że blef istnieje, że należy uważać na przeciwnika i zabezpieczyć się przed taką ewentualnością, ale jednocześnie, że to się po prostu nie opłaca – zazwyczaj możemy więcej stracić niż zyskać.
I takie podejście uważam za bardzo życiowe i przydatne w realnym świecie. Czyli: uwaga – możemy natknąć się na oszustów, ale jednak w większości ludzie są uczciwi i my sami uczciwie podchodzimy do życia i innych.
Na koniec, wracając niejako do wcześniejszego wątku, chciałbym dodać (żeby nie było wątpliwości), że absolutnie nie jestem wrogiem matematyki, a wręcz przeciwnie: był to zawsze mój ulubiony i najbardziej ceniony przedmiot. Natomiast uważam, że nie zaszkodzi „atakować” 😉 temat z dwóch stron, w szczególności, że w całkowicie odmienny sposób.
Pozdrawiam
AB
P.S. Panie Marku, mój głos również Pan ma. 🙂
Proszę się zastanowić – elektorat rośnie. 🙂
Jeszcze parę słów na temat znikania kącików szachowych:
Niestety, ich obecność w popularnych czasopismach z czysto ekonomicznego punktu widzenia jest nieopłacalna. Tutaj również (jak i w wielu innych miejscach) króluje schlebianie gustom większości i w ten sposób wygrywają horoskopy. Czy w przyszłości będzie to fizyka kwantowa? Nie sądzę – raczej pojawi się coś jeszcze głupszego. 🙁
Jedyną szansą jest moim zdaniem potraktowanie sprawy jako swego rodzaju sponsoringu.
Inwestycje w kluby piłkarskie również nie przynoszą zysku wprost. Ale na pewnym poziomie ludzie majętni zaczynają myśleć nie tylko jak zarabiać, ale również jak wydawać. Wiedzą dobrze, że wydatki się nie zwrócą (w pieniądzu), ale za to np. przyniosą im pewną chwałę (i to bynajmniej nie jako działalność charytatywna – bo aż tak to nie jest, ale na zasadzie: „MOJA drużyna wygrała puchar!”), a poza tym po prostu lubią tę dyscyplinę i sprawia im to przyjemność. Mówiąc wprost: traktują to trochę jak swoistą zabawkę – drogą, ale w końcu stać ich na to.
I wydaje mi się, że jest to jedyna pozytywna ewentualność dla kącików szachowych.
Pozostaje zatem czekać na bogatego miłośnika szachów, które zechce je sponsorować (ewentualnie miłośnika-redaktora, który przekona właściciela).
Bo trzeba przyznać, że mają one do spełnienia swoją rolę. Nie chodzi tu o tych, którzy już tkwią w grze po uszy (bo tym rzeczywiście wystarczą wydawnictwa profesjonalne), ale o pozostałych, którzy nie mają z tą grą styczności na co dzień, aby ich wciągnąć głębiej w ten temat lub, jeżeli jednak nie zamierzają się bardziej angażować, to przynajmniej utrzymać ich poziom zainteresowania.
Jeśli chodzi o formę (biorąc pod uwagę fakt, że szachy to bardziej gra niż układanka), to widziałbym jednak oprócz zadania również zapis jakiejś partii (nie musi być najnowsza) zawierającej efektowny przełom. Zapis ten powinien kompletny (od pierwszego ruchu), ale koniecznie wzbogacony diagramem przedstawiającym sytuację przed wspomnianą kombinacją (to taki swoisty marketing 😉 ). Po pierwsze: by przyciągnąć wzrok (sam tekst niestety często zniechęca); po drugie: aby ci, którym się nie chce, nie musieli przedzierać się przez debiut w celu dotarcia do najciekawszego momentu; po trzecie: można by wówczas prześledzić rozwój wypadków w pamięci bez konieczności ustawiania pozycji na szachownicy.
Myślę, że taka forma „kącika” byłaby najbardziej interesująca i przyciągnęłaby najwięcej osób.
Pozdrawiam
AB
Pełne rozwiązanie „klasówki” wygląda moim zdaniem następująco:
Sam Mastermind posiada dwa rozwiązania:
1. Cz. wieża, cz. goniec, b. hetman, b. goniec, b. pion.
2. B. wieża, b. skoczek, cz. skoczek, cz. pion, cz. goniec.
Jednakże w drugiej sytuacji białe nie są w stanie dać mata w dwóch posunięciach (co więcej: nie są w stanie w ogóle wygrać partii – przy prawidłowej grze pozycja jest remisowa), a więc pozostaje przeniesienie na szachownicę pierwszego rozwiązania.
Pozycja przedstawia się zatem następująco:
(duże litery – białe, małe – czarne; trochę się pewnie rozjedzie, ale mam nadzieję, że pozostanie czytelne)
a b c d e f g h
8 _ w g _ _ _ _ _
7 _ _ _ _ _ _ _ _
6 _ _ H _ G _ _ _
5 k P _ _ _ _ _ _
4 _ _ _ _ _ _ _ _
3 K _ _ _ _ _ _ _
2 _ _ _ _ _ _ _ _
1 _ _ _ _ _ _ _ _
To zadanie jest już rozwiązywalne, a pierwszy ruch (jak już napisałem wcześniej) to 1. Ge6-d7.
Posunięcie to nie powoduje bezpośrednio groźby mata, ale stawia czarne w tzw. zugzwangu (dowolny ich ruch prowadzi do pogorszenia pozycji).
I tak jeśli:
1… Gc8:d7 lub
1… Gc8-a6 lub
1… Wb8-b7 to 2. Hc6-a6X,
1… Gc8-b7 lub
1… Wb8-a8 to 2. Hc6-c7X,
1… Wb8-b6 to 2. Hc6-c3X,
1… Wb8:b5 to 2. Hc6:b5X.
Tak więc po dowolnym ruchu czarnych białe matują w drugim posunięciu.
Pozdrawiam
AB
Czy rozwiązanie masterminda jest na pewno tylko jedno? Poukładałam te figury na planszy, ale nijak nie mogę przy tym układzie zaszachować czarnego króla. Pisze Pan, że zadanie jest podstępne, hm… Ciekawe, co to oznacza…
Pani Olu, nie byłoby fair, gdybym wprost odpowiedział na Pani pytanie.
Mam nawet odczucie, że nie jestem fair pisząc, że nie byłoby fair, gdybym wprost odpowiedział na Pani pytanie.
G-d7
Rzecz jasna biały. A rozwiązanie masterminda takie:
Wc, Gc, Hb, Gb, pb.
Ale w czym podstępność zadania? Nie powiedziałabym.
Witam
Koło ratunkowe dla Pani Oli:
.–. .- -. ..
— .-.. ..- –..–
-.. — -… .-. –.. .
.–. .- -. ..
.–. — ..- -.- .-..- .- -.. .- .-..- .-
..-. .. –. ..- .-. -.– .-.-.-
Pozdrawiam
PS Pan Marek, chyba tego nie przepuści, bo to nie byłoby fair.
Witam ponownie.
Niestety, już po wysłaniu poprzedniego komentarza, zorientowałem się, że podane przeze mnie rozwiązanie dwuchodówki (goniec z e6 na c4) jest błędne (odpowiedź czarnych – wieża z b8 na b6 – skutecznie uniemożliwia danie mata w drugim posunięciu białych).
Właściwe rozwiązanie dwuchodówki to: goniec z e6 na d7.
Po takim posunięciu białych, czarne maja następujące możliwości odpowiedzi:
1. goniec z c8 bije gońca na d7, białe w odpowiedzi – hetman z c6 na a6 i mat;
2. goniec z c8 na b7, białe – hetman z c6 na c7 i mat;
3. goniec z c8 na a6, białe – hetman z c6 bije gońca na a6 i mat;
4. wieża z b8 na b7, białe – hetman z c6 na a6 i mat;
5. wieża z b8 na b6, białe – hetman z c6 na c3 i mat;
6. wieża z b8 na a8, białe – hetman z c6 na c7 i mat.
Pozdrawiam
Piotr
Do Andrzeja:
W swoim „kole ratunkowym” napisałeś:
„Pani Olu, dobrze Pani poukładała figury.”
Odpowiedz proszę, bo bardzo mnie to ciekawi, na jakiej podstawie tak sądziłeś?
Pozdrawiam
AB
P.S. Proszę nie odblokowywać tego komentarza przed końcem „klasówki” 😉 .
Dziękuję Panie Andrzeju! Z tą podpowiedzią ma mi być łatwiej? 🙂
Hm, powgryzam się 🙂
e6:d7
Pani Olu, mała uwaga natury technicznej – widoczne na ekranie kreski pozlewały się (tam gdzie są najdłuższe kreski to w rzeczywistości jest ich 3, tam gdzie krótsze to 2, a tam gdzie najkrótsze to 1).
Pozdrawiam i miłego odbioru.
Panie Andrzeju!
.— ..-
–.. .- .-. –.. ..- -.-. .- —
… –.. ..- -.- .- -. .. .
..—
.-. — –.. .– .. .- –.. .- -. .. .-
— .- … – . .-. — .. -. -.. .-
..
-… .. — .-. .
…
–.. .-
… –.. .- -.-. …. — .– .- -. .. .
-.- .-. — .-.. .-
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam! 🙂
Pani Olu, nie rozumiem dwóch pierwszych wierszy, ale mam nadzieję, że jest Pani na dobrej drodze ku rozwiązaniu.
Do Andrzeja:
Zimno na dworze – nic dziwnego, że morsy się uaktywniają. 😉
Pierwsze dwa wersy to:
„ju” (przypuszczalnie „już”) „zarzucam”.
Jeśli nie sprawi Ci to kłopotu, to odpowiedz na moje pytanie przesłane we wcześniejszym komentarzu, który sądzę ujawni się jutro.
(Piszę to dlatego, że prawdopodobnie łatwo go będzie przeoczyć w natłoku 🙂 innych.)
Pozdrawiam
AB
PS: Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego, że kompletnie się z Tobą nie zgadzam w kwestii gier w szkołach.
Rozwiązanie brzmi: goniec na pole d7.
Uph, zdążyłam w osttaniej chwili.
Pozdrawiam
Tak, „już zarzucam” 🙂 Jestem morsem od wczoraj to jeszcze mi nie za dobrze wyszło 🙂 Dziękuję i pozdrawiam, Ola
Andrzej pisze:
> Pani Olu, nie rozumiem dwóch pierwszych wierszy, ale
> mam nadzieję, że jest Pani na dobrej drodze ku rozwiązaniu.
Niestety, nie byłam. Ale i tak dziękuję za miłą korespondencję 🙂
Do Andrzeja69:
Na jakiej podstawie sądziłem, że Ola dobrze poukładała figury?
To chyba oczywiste, na podstawie złego założenia, że rozwiązanie masterminda jest tylko jedno.
Przyczyn mojego złego założenia można upatrywać w:
– nieumiejętności czytania ze zrozumieniem (jak można było zignorować informację Pana Marka i Pani Oli o podstępności zadania);
– braku szczęścia przy szukaniu rozwiązania masterminda, bo gdybym najpierw znalazł nieprawidłowe rozwiązanie, to nie byłoby problemu, ale niestety trafiłem od razu na dobre rozwiązanie;
– lenistwa i bylejakości w podejściu do zadania.
Co do kwestii gier w szkołach, to nie sądzę, aby nasze podejścia kompletnie się różniły, one różnią się, ale w szczegółach.
Im więcej jest różnych opinii, tym lepiej, bo jedyne „słuszne racje” często źle się kończą (nie dla „słusznych racji”, dla ludzi).
Kompletna różnica w poglądach miałaby miejsce wtedy, gdybym nie widział gier w szkołach i ich pobliżu, natomiast byłbym zwolennikiem wprowadzenia do szkół np. sztuki wróżenia z kart (w pewnym sensie to też gra).
Do Oli:
Pani Olu, cóż mam Pani powiedzieć, zamiast „koła ratunkowego” podałem informację, która okazała się ślepym zaułkiem PRZEPRASZAM.
Pozdrawiam
Oczywiście nic nie szkodzi! Miło wspominam zapoznanie się z alfabetem Morse?a 🙂 Pozdrawiam serdecznie, Ola
Do Andrzeja i Oli:
Dziękuję Andrzeju za odpowiedź, choć pytanie było, przyznaję, dosyć złośliwe.
Fakt, że miałeś (nie)szczęście przy rozwiązywaniu spowodował możliwość skutecznego pójścia na skróty i brak konieczności szukania na siłę podstępu, którego u Pana Marka można się spodziewać nawet gdy o tym nie wspomina, a co dopiero gdy przed nim ostrzega 😉 (no chyba, że w którymś momencie podstęp będzie polegał na tym, iż go nie będzie 🙂 ).
Uważam jednak, że stopień Twojej samokrytyki jest zdecydowanie za wysoki i Ola nie powinna mieć do Ciebie pretensji (co zresztą sama potwierdza). Po pierwsze: miałeś niewątpliwie dobre intencje, a to jest uważam, mimo wszystko, najważniejsze (a że czasem nie wyjdzie – cóż, trudno… 🙁 ). A po drugie: to Ola sama niestety jest sobie trochę winna.
Nie gniewaj się Olu, że tak piszę, ale chyba przyznasz (biorąc pod uwagę, iż zauważyłaś ostrzeżenie), że troszeczkę poszłaś na łatwiznę zadając pytanie zamiast własnoręcznie (własnogłownie? 🙂 ) sprawdzić czy odnalezione przez Ciebie rozwiązanie jest jedyne (jestem pewny, że nie miałabyś z tym żadnego problemu!). Natomiast można by zrozumieć sytuację odwrotną: tzn. po znalezieniu dwóch rozwiązań (i nie mając zbytnio szachowego doświadczenia) nie wiedziałabyś jak to traktować.
Zresztą Pan Marek, co widać, miał nielichy zgryz, jak na to pytanie odpowiedzieć, aby z jednej strony nie spalić łamigłówki (bo to przecież był jeden z jej elementów), a z drugiej – jednak jakiejś odpowiedzi udzielić. W sumie udało mu się z tego sympatycznie wybrnąć (nie ukrywam, że trochę mnie to rozbawiło – oczywiście w sensie pozytywnym, Panie Marku 🙂 ), choć moim zdaniem po takiej odpowiedzi można było śmiało zakładać istnienie więcej niż jednego rozwiązania. Przypuszczam, że gdyby było ono tylko jedno, odpowiedź potwierdziła by to wprost (bez wykrętów 😉 ). Jest to według mnie dość dobra ilustracja zasady ograniczonego wyboru (Bayesa) mówiąca, że jeśli ktoś zachował się w jakiś sposób, to jest większe prawdopodobieństwo, iż musiał się tak zachować.
Ale to już właściwie temat sam sobie. Może, jako potencjalny, jakiegoś przyszłego wpisu? Choć przyznaję do łamigłówek rachunek prawdopodobieństwa chyba dość ciężko zastosować.
Pozdrawiam
AB
PS: Cieszę się, że w sumie nie ma między nami dużej rozbieżności w kwestii gier w szkołach. Masz niewątpliwie rację, że nasze podejścia się tak bardzo nie różnią, bo przecież nie jesteś ich przeciwnikiem, tylko widzisz je w ramach matematyki, a ja – raczej niezależnie.
Poza tym zgadzam się z Tobą w stu procentach co do ważności zróżnicowania poglądów: Gdy wszyscy są jednogłośni łatwo przeoczyć jakiś istotny aspekt sprawy.
Witam Panie Marku,
mamy ze znajomymi taką zagadkę geometryczną, której nikt z nas nie może rozgryść. Chodzi o figurę:
/_\
/I\/I\
\I/\I/
\ /
trzeba narysować ją nie odrywając długopisu od kartki. Nie wiem czy to coś co stworzyłam jest czytelne ale chodzi o kwadrat z wpisanym krzyżem oraz trójkatami dookoła.
Jeżeli zna Pan odpowiedź na ta łamigłówkę będę wdzięczna za podpowiedź.
Pozdrawiam
Jolanta G.
Jeśli dobrze rozumiem, o jaki „obrazek” chodzi (w duzy kwadrat obrócony o 45 stopni wpisany jest mniejszy kwadrat z przekątnymi), to narysowanie go jednym ciagiem nie jest możliwe, bo ma on cztery węzły nieparzyste, czyli o dwa za dużo.
Buona notte!
mp