Zerofilia

Zero jest dyskryminowane. W łamigłówkach polegających na wpisywaniu cyfr pojawia się rzadko, a często w ogóle się je wyklucza. Najlepszy przykład – sudoku. Organizacji zrzeszającej miłośników tej cyfry brak, więc protestować nie ma kto. Nie ma także Dnia Zera (bywa tylko „dzień zero”); a jest np. Dzień Liczby Pi, choć – moim zdaniem – zero jako „wynalazek” bardziej zasługuje na upamiętnienie. Szukałem w sieci zerofilów, ale trafiłem tylko na Zerofilię – komedię poniekąd science-fiction, której pikantnej fabuły z tytułu nikt by się nie domyślił. Zapewne ze względu na tę fabułę film nie był w Polsce wyświetlany.

A skoro wspomniałem o sudoku: jeszcze w roku 2004, czyli przed sudokową epidemią, japońscy zerofile i miłośnicy tej zabawy przemycili do diagramu zera – sprytnie i pomysłowo, tworząc szlachetną odmianę łamigłówki. Szlachetną, ponieważ zmienia się niewiele, rzec by można jest prawie to samo, ale „prawie robi sporą różnicę”. Potem zerowe sudoku pojawiało się od czasu do czasu na turniejach i w konkursach. Jeśli ktoś do tej pory nie miał okazji go posmakować, to nadarza się okazja.

W każdym wierszu, kolumnie i sektorze obwiedzionym grubą linią powinny znaleźć się wszystkie cyfry od 0 do 9. W nieco większe pola należy wpisywać dwie cyfry.

Ogólnie rzecz biorąc, sudoku z zerami jest nieco trudniejsze od zwykłego. Nie wszystkie tradycyjne sposoby rozwiązywania działają, choć początek rozwiązywania bywa podobny. Potem trzeba bardziej uważać i pamiętać o zerze.
W rozwiązaniu – gdyby ktoś zechciał się podzielić sukcesem – wystarczy podać współrzędne pól z zerem solo.