Sudoku nowej generacji

Zamierzałem wybrać się do Brna na czwarte mistrzostwa Czech w sudoku. Z wyjazdu jednak nic nie wyszło, ponieważ w miniony weekend musiałem zabawiać niespodziewanego gościa. Trochę żałuję, bo jest to tradycyjnie impreza pod każdym względem wysokiego lotu, jak przystało na drugą ojczyznę sudoku (a właściwie trzecią, a nawet czwartą – po USA, Japonii i Wielkiej Brytanii). Uczestniczył w niej natomiast nasz Mister Sudoku, czyli Janek Mrozowski, a z jego relacji wynika, że istotnie mam czego żałować. Przede wszystkim miłej atmosfery (sprawna organizacja, słodkie hostessy, napoje pobudzające – oczywiście umysł, prezenciki itp.) oraz ciekawych zadań, a ściślej emocji związanych ze zmaganiem się z nimi „na żywo”. Do układania części zadań Czechom udało się namówić byłego (Wei-Hwa Huang) i aktualnego (Thomas Snyder) mistrzów świata w łamaniu głowy. Rzekłbym nawet, choć brzmi to nieco pretensjonalnie, że pojawiło się w związku z tym sudoku nowej generacji.

Było tłumnie (88 osób) i dopisali goście z zagranicy. Największą mniejszość stanowili oczywiście Słowacy, ale powiewały także flagi niemiecka, szwajcarska, węgierska i oczywiście polska. Walczono nie tylko o sławę, bo firma Sony sypnęła sprzętem elektronicznym, w tym laptopem dla najlepszego. Wszyscy zmagali się w trzech rundach eliminacyjnych (w sumie 31 zadań), a ósemka najlepszych – w trzech rundach finałowych rozgrywanych systemem play-off. Nie doszło do większych niespodzianek poza jedną – Janek Mrozowski zajął trzecie miejsce zamiast pierwszego. W ostatecznej rozgrywce potknął się na rzadko spotykanej odmianie – sudoku-mozaice. Wyprzedzili go czescy faworyci – Jan Novotny i Jakub Hrazdira.

Na czym polega wspomniane sudoku nowej generacji? Otóż na tym, że wygląda prawie jak tradycyjne, ale prawie robi wielką różnicę… No, w każdym razie znaczącą. Oto przykład z mistrzostw.

Uzupełnienie typowych reguł jest następujące:
w każdym sektorze 3×3 środkowa cyfra może być taka sama, jak jedna z ośmiu pozostałych.
Miłej i pożytecznej zabawy na … minut (nie wpisałem liczby, żeby nie odstraszać:)).