Wyobraźnia w cuglach

Mówimy: „zobaczyć oczami wyobraźni” – i wiadomo, o co chodzi, tylko… jak wyglądają oczy wyobraźni? To oczywiście kwestia wyobraźni. Strach ma wielkie oczy, wyobraźnia chyba też, ale jeżeli tak, to jednak wielkie inaczej…
Nie mówimy: „usłyszeć uszami wyobraźni” albo „poczuć nosem wyobraźni”, co jednak nie znaczy, że nie jest to możliwe. Wyobraźnia muzyków, a zwłaszcza kompozytorów ma uszy, a w branży kosmetycznej znane jest pojęcie wyobraźni zapachowej.
Rodzajów wyobraźni jest sporo, a wszystkie łączy jedno: w umyśle powstaje jakieś wrażenie, zwykle obraz lub sytuacja, bez pośrednictwa zmysłów.
Przyjemnie jest wyobrażać sobie coś przyjemnego, pomarzyć o czymś, ale bujna wyobraźnia jest kapryśna i często bywa źródłem lęków lub czarnych myśli. Niedostatek wyobraźni to także nic dobrego, na przykład u kierowców; z drugiej strony odwaga – to brak wyobraźni (Kipling).

Wyobraźnia sprawia sporo kłopotu uczonym – hipotezy dotyczące jej działania są znacznie bardziej kontrowersyjne niż w przypadku innych procesów poznawczych, na przykład percepcji, uwagi, czy pamięci. A to dlatego, że nie jest procesem jednolitym, splata się z innymi procesami, a przede wszystkim nie ma bezpośredniego związku z bodźcami zewnętrznymi. Stephen Kosslyn, amerykański psycholog znany z długoletnich badań nad procesami wyobrażeniowymi, właściwie nie może się pochwalić w tej specjalności żadnymi spektakularnymi osiągnięciami.

Mówimy: „puszczać cugle wyobraźni”, ale to stwierdzenie nie dotyczy pewnego szczególnego rodzaju wyobraźni – przestrzennej. W tym wypadku cugle są cały czas mocno ściągnięte – trzeba próbować wyobrazić sobie to, co geometria dyktuje i tak, jak należy. W najprostszym przypadku chodzi o to, aby na podstawie rysunku, modelu lub opisu zanalizować, uzupełnić lub opisać kształt i położenie obiektów geometrycznych. Sprawa się komplikuje, gdy pojawiają się przekształcenia i zmiany układów geometrycznych i trzeba wyobrazić sobie układ pojawiający się po nich albo dokonać przekształceń wiedząc, jak ma wyglądać efekt końcowy. Nawet gdy przestrzeń jest dwuwymiarowa, czyli wszystko dzieje się na płaszczyźnie, zadania bywają bardzo trudne. Co gorsza rozwijanie wyobraźni przestrzennej u osób, które mają z nią kłopoty, przebiega wyjątkowo opornie. W szkole prowadzone jest w ramach lekcji matematyki, ale warto wiedzieć, iż nie idzie w parze ze zdolnościami matematycznymi – zapewne dlatego, że, upraszczając nieco sprawę, wyobraźnią przestrzenną rządzi prawa półkula mózgu, a matematyką lewa.
W łamigłówkach wyobraźnia przestrzenna splata się zwykle z myśleniem logicznym.

W poprzednim wpisie były dwa proste zadania z wyobraźni przestrzennej, polegające na dzieleniu i składaniu figur. Zapowiadałem podobne danie, ale znacznie mniej lekkostrawne i niniejszym tę „groźbę” urzeczywistniam. Wprawdzie pierwsze z lewej jest jeszcze przystawką do szybkiej konsumpcji (góra pół minuty), ale drugie to danie główne, na którym – ostrzegam – można połamać zęby.

Cug_1.JPG 

Każdą figurę należy podzielić na dwie części wzdłuż linii przerywanych tak, aby z obu tych części można było złożyć kwadrat (przykład w poprzednim wpisie). Części przy składaniu można obracać, ale nie wolno odwracać spodem do góry. Współrzędne (cyfry i litery) umożliwiają zapis podziału.