Prostowanie równości

Na fali łamigłówkowych mód wypływają łamigłówkowi krezusi. Jak Rubik zrobił fortunę na magicznej kostce, tak na sudoku przynajmniej parę osób na świecie, głównie związanych z dużymi wydawnictwami, dorobiło się niezłej kasy. Różnica jest tylko taka, że Rubik zarabiał na swoim pomyśle, a sudokowicze – na powielaniu cudzego.

Takie przykłady kuszą, bo któż nie miałby ochoty na choćby małą fortunkę. Wciąż więc pojawiają się nowe łamigłówki i – poza pochwaleniem się nimi – próby przebicia się na rynek, czyli wstąpienia na drogę „od pomysłu do przemysłu” albo raczej od inwencji do komercji. Podobnie jak w innych dziedzinach, także i w tej, bardzo specyficznej, zdecydowanie dominują rozczarowania, zwłaszcza że autorzy są zwykle genialnością swojego pomysłu zafascynowani i przekonani, że tylko krok dzieli ich od podbicia świata. Najbardziej boli, gdy do autora dociera, że odkrył Amerykę albo gdy przekonuje się na własnej skórze, że między „zrobić”, a „zarobić”, choć róznią się tylko jedną literą, jest przepaść, nawet jeśli to, co się wymyśliło, uchodzi za bardzo pomysłowe i atrakcyjne.
Powyższy przydługi wstęp nie musi mieć związku z dalszym tekstem, choć w jakimś stopniu może.

Pani Bogusia Gierus uczy matematyki i fizyki w jednym z montrealskich liceów, jest zaś absolwentką warszawskiego – im. Władysława IV; na stałe mieszka w Kanadzie od kilkunastu lat, jest szczęśliwą żoną i mamą dwóch chłopców. W ubiegłym roku wymyśliła łamigłówkę, którą popularyzuje i rozpowszechnia głównie za pośrednictwem Internetu; ponadto wydała książeczkę, a zestaw jej zadań gościł dwukrotnie na łamach magazynu Games.

Łamigłówka nazywa się hexa-trex. Polega na wytyczeniu takiej trasy przejścia przez sześciokątne pola diagramu, aby kolejno „zaliczane” cyfry i znaki utworzyły poprawną równość. Przez każde pole trzeba przejść dokładnie raz. Poniżej przykład i dwa zadania – łatwe i trudne.

trex_1a.jpg 

Moje pierwsze wrażenia po posmakowaniu łamigłówki: prosty pomysł (nie całkiem oryginalny, bo podobne zadania od kilkunastu lat publikowane są w Japonii), ale przyjemny i wciągający; po zerknięciu na diagram oko niemal instynktownie zaczyna krążyć w poszukiwaniu właściwego szlaku. Raczej zabawa kombinacyjna i trochę test na spostrzegawczość, niż łamanie głowy, choć co nieco da się ustalić na logikę. Atrakcyjne tylko przy małych diagramach – większe nie kuszą, bo możliwości jest zbyt dużo i zabawa staje się zbyt żmudna.

A co Państwo sądzą o pomyśle pani Bogusi?
Autorka zaprasza na swoją stronę.